Po ośmiu metrach wchodzenia na ściankę za pomocą przyrządów można zobaczyć, czy żołnierz jest mądry czy silny – mówi st. chor. Wojciech Gadomski, instruktor z 22 Karpackiego Batalionu Piechoty Górskiej. W Kotlinie Kłodzkiej trwa szkolenie wysokościowe służb mundurowych organizowane przez piechotę górską.
– Początkujący, którzy nie znają zasad, wychodzą na przyrządach do góry używając siły rąk. Jeśli mają do pokonania ponad dwadzieścia metrów w pionie, po ośmiu są już „zbułowani”, czyli zmęczeni. Muszą powisieć w uprzęży, by odpocząć i dopiero wtedy zaczynają używać głowy do myślenia, a nóg do wchodzenia. Bo wychodzenie po linie na przyrządach polega dokładnie na tym samym, co chodzenie po schodach czy drabinie – mówi st. chor. Wojciech Gadomski. Specjalnie dla portalu polska-zbrojna.pl instruktor wyjaśnia zasady, opisuje sprzęt i radzi jak unikać błędów.
* * * * *
Podstawą prawidłowego przygotowania do wychodzenia na przyrządach jest idealne dopasowanie sprzętu.
Uprzęże: piersiowa i biodrowa muszą być dopasowane do sylwetki, nie mogą być luźne, ponieważ pod obciążeniem przyrządy oddaliłyby się od ciała i nie pracowałyby poprawnie. Piersiowy przyrząd zaciskowy tzw. croll wpinamy karabinkami pomiędzy obie uprzęże, Robimy to w taki sposób, aby płasko ułożył się on na klatce piersiowej lub brzuchu i ściśle je spinał. Do tego typu operacji sprzętowych używamy karabinków z zakręconym zamkiem. Ten musimy zakręcić do oporu, a potem okręcamy o pół obrotu, aby pod obciążeniem nie zaciął się na gwincie. Przyrządy zaciskowe są kierunkowe, więc działają tylko w jedną stronę i muszą zostać założone we właściwym kierunku.
Równie ważnym elementem jest dopasowanie długości lonży (odcinek taśmy lub liny służący do połączenia z przyrządem lub stanowiskiem za pomocą karabinka) i strzemienia do ręcznego przyrządu zaciskowego.
Kiedy zamek ręcznego przyrządu zaciskowego, w tym wypadku poignee, znajduje się bezpośrednio nad zamkiem crolla, możemy uznać, że nasze wyposażenie jest dobrze dopasowane.
Technika wychodzenia na przyrządach po linie jest podobna do chodzenia po schodach. Dlatego, podczas wychodzenia istotna jest kolejność działania. Jeśli żołnierz używa dwóch lin, czyli ma dodatkową linę asekuracyjną, musi mieć autoasekurację. Służy do tego przyrząd zaciskowy tzw. shunt. Wpinamy go w pierwszej kolejności.
Następnie przystępujemy do wpięcia liny trakcyjnej, czyli tej, po której będziemy wychodzić do góry. W pierwszej kolejności wpinamy się do niej crollem.
Wyciągamy z niego tyle luzu, ile się da. W tym momencie można przykucnąć i naciągnąć linę. Chodzi o to, aby poczuć, że lina zaczyna ciągnąć nas do góry. Potem zakładamy na nogę strzemię.
Powyżej przyrządu piersiowego na tę samą linę zakładamy poignee. Wtedy możemy wybrać dodatkowy luz, który nam został, do momentu kiedy napięcie liny nie chce oderwać nas od ziemi.
Pierwszym ruchem jest uniesienie nogi, na której mamy strzemię i podniesienie w tym samym czasie poignee.
Następnie wieszając się na przyrządzie piersiowym opieramy lewą nogę o ścianę tak, żeby cały czas jedną nogą kontrolować odległość ciała od skały, a na drugiej nodze wstajemy, prostując ją do tyłu.
Na początku lewą ręką chwytamy linę trakcyjną pod przyrządem piersiowym, bo będziemy ją wyciągać na początku wychodzenia, do czasu kiedy waga liny sama nie zacznie wyciągać jej z przyrządu.
Istotą wychodzenia na przyrządach zaciskowych po linie jest płynne i rytmiczne przenoszenie ciężaru ciała z przyrządu górnego na piersiowy. Kiedy podnosimy nogę ze strzemieniem, obciążając crolla, jednocześnie przesuwamy do góry poignee na długość lonży. Stając na strzemieniu i obciążając poignee przesuwamy crolla do góry prostując sylwetkę.
I to cała filozofia. Jeśli będziecie stosować te proste zasady, to może nie usłyszycie od instruktora na szkoleniu w górach, że prawdziwa siła techniki się nie boi.
autor zdjęć: kpt. Marcel Podhorodecki
komentarze