– Wszystkim na tej sali zależy, aby warunki służby żołnierzy były jak najlepsze – mówił Tomasz Siemoniak, minister obrony narodowej do przedstawicieli korpusu podoficerów i szeregowych zawodowych. Podczas spotkania omawiano m.in. zasady awansu w armii, możliwości podnoszenia kwalifikacji i przyznawania dodatków finansowych.
Na corocznej odprawie poruszano problemy zgłaszane przez wojskowych. Żołnierze zwracali uwagę na przepis, który mówi o tym, że szeregowy może pełnić służbę kontraktową jedynie 12 lat. Jeśli w tym czasie nie zostanie podoficerem, musi opuścić szeregi armii. – Zależy nam na tym, aby w wojsku pozostawali najlepsi. Jeśli ktoś nie chce się kształcić, to powinien ustąpić miejsca komuś młodszemu i bardziej ambitnemu – tłumaczył gen. broni Mieczysław Gocuł, I zastępca szefa sztabu generalnego.
Problem jednak w tym, że liczba etatów podoficerskich i oficerskich jest ograniczona. – Rocznie limit miejsc na kursach podoficerskich to około 1200 żołnierzy. Oznacza to, że spośród tych, którzy rozpoczęli służbę w 2010 roku, tylko jedna czwarta ma jeszcze szansę zostać podoficerem. Reszta będzie musiała odejść – mówił jeden z mężów zaufania.
Minister Siemoniak zapewniał, że prognozy nie są aż tak złe. – Zależy nam na tym, by nie tracić fachowców – przekonywał.
Żołnierze proponowali jednak, by wydłużyć o kilka lat czas, w jakim szeregowy ma wejść do służby zawodowej. Kierownictwo resortu obrony nie zgodziło się na ten pomysł. – Po 12 latach jest jeszcze szansa, by znaleźć miejsce na cywilnym rynku pracy – tłumaczył gen. Gocuł.
Podczas spotkania z ministrem omawiano sytuację żołnierzy mających stopnie wojskowe, które zostały zniesione po wprowadzeniu reformy. Takich osób jest blisko 3,5 tysiąca. Aby rozwiązać problem zostaną oni awansowani na wyższy stopień, np. starsi plutonowi zostaną sierżantami, a sierżanci sztabowi – młodszymi chorążymi.
Żywą dyskusję wywołała kwestia dodatków motywacyjnych przyznawanych za klasę kwalifikacyjną. Żołnierze chcieliby, aby była ona podnoszona co roku. Według wstępnych szacunków takie rozwiązanie kosztowałoby rocznie około 52 milionów złotych. Dlatego przedstawiciele resortu proponują podwyższanie klasy co dwa lata.
Szef MON zapowiedział, że wszystkimi poruszanymi na spotkaniu problemami zajmą się specjalnie powołane zespoły. W ich skład wejdą pracownicy ministerstwa, szeregowi i podoficerowie.
W polskim wojsku służy 34,8 tys. podoficerów oraz 40,8 szeregowych.
autor zdjęć: Robert Siemaszko
komentarze