Jedni wybierają czterokilometrowy bieg w czterdziestostopniowym upale, inni marsz na bieżni w „chomikarni”. Ale są i tacy, którzy zamiast budować muskulaturę wolą oddawać się lenistwu na pryczy, z pilotem od telewizora. Sposobów na odpoczynek w polskiej bazie w Afganistanie jest tyle, co żołnierzy.
Niemal w każdej bazie wojsk koalicyjnych w Afganistanie jest siłownia. Jeśli obóz jest budowany od podstaw, to miejsce do ćwiczeń pojawia się zaraz po barakach mieszkalnych, kontenerach sanitarnych i stołówce. Czasem jest to namiot, czasem drewniana chata. W jednych maszyn do ćwiczeń, sztang, atlasów, rowerów i bieżni jest kilkadziesiąt, w innych tylko kilka sztuk. Bez względu jednak na rozmiar i wyposażenie siłownie, zwane „chomikarniami”, cieszą się ogromnym zainteresowaniem żołnierzy.
– Przychodzę tutaj codziennie, na dwie godziny – mówi ppor. Mateusz Ząbek, który ćwiczy na siłowni w bazie Ghazni. – To świetny sposób na rozładowanie stresu. Po ćwiczeniach czy bieganiu czuję się znacznie lepiej, mam więcej sił witalnych– komentuje, dokładając obciążenie na sztangę.
Żołnierzy, którzy – podobnie jak ppor. Ząbek – wolny czas spędzają „na sportowo”, jest więcej. Spora część zamiast siłowni wybiera bieganie. Na terenie bazy w Ghazni wyznaczona jest 4-kilometrowa trasa. Nie jest to jednak szlak dla „mięczaków”. – To bardzo wymagająca i niebezpieczna trasa. W bazie niemal wszędzie wysypany jest tłuczeń. Poza tym jest nierówno. Po takim podłożu nie biega się za wygodnie – tłumaczy kpt. Mateusz Sowiński, komendant bazy w Ghazni.
Kiedy w kraju odbywa się jakaś impreza dla biegaczy, sportowcy z misji organizują ją także w Afganistanie. – Na 24 marca zaplanowaliśmy Półmaraton Warszawski. Niestety, pogoda nam nie dopisała i ze względów bezpieczeństwa musieliśmy przełożyć imprezę na inny termin – opowiada Sowiński.
Komendant bazy w Ghazni przyznaje, że im bliżej końca zmiany, tym bardziej żołnierze dbają o swoją kondycję. Dlaczego? – Bo w kraju będą musieli przejść egzamin z „wf” – mówi komendant. Przyznaje jednak, że dla większości żołnierzy siłownia i bieganie to jednak przede wszystkim sposoby na odreagowanie misyjnych stresów.
Psycholog Arletta Misztun podkreśla, że żołnierze dla własnego dobra muszą umieć wyciszać emocje. – Stres tylko przez jakiś czas potrafi zmotywować. Żołnierz poddany przez dłuższy czas stresowi, którego nie potrafi rozładować, zaczyna się dekoncentrować. A to zwiększa ryzyko popełnienia błędu – wyjaśnia. I zaznacza, że choć wysiłek fizyczny jest jednym z najlepszych sposobów na zrelaksowanie się, to nie jest rozwiązaniem idealnym dla wszystkich. – W przypadku niektórych lepiej sprawdzi się chwila błogiego nic nierobienia, słuchanie muzyki albo lektura dobrej książki – przekonuje.
Dlatego część żołnierzy wolny czas spędza na „nic nierobieniu”, ogląda telewizję lub surfuje po Internecie. Tylko od nich zależy, jak zagospodarują te kilka godzin „poza służbą”. Ostatecznie liczy się bowiem tylko to, by poza bazą byli w 100 procentach skoncentrowani na swojej pracy.
autor zdjęć: Adam Roik/Combat Camera DOSZ
komentarze