Nurkowie Marynarki Wojennej rozpoczęli przeczesywanie portu w Ustce. Przed Wielkanocą ekipa pogłębiająca basen portowy natrafiła tam na dwie bomby głębinowe z czasów drugiej wojny światowej. – Chcemy się upewnić, czy nie ma tam kolejnych niewybuchów – wyjaśnia kmdr por. Bartosz Zajda, rzecznik MW.
Do portu w Ustce przyjechali we wtorek nurkowie minerzy oraz saperzy Marynarki Wojennej. Około południa ci pierwsi zeszli pod wodę i rozpoczęli przeszukiwanie dna. – Przeczesują obszar wzdłuż dwustumetrowego nabrzeża. Głębokość kanału portowego w tym miejscu sięga 5,5 metra – informuje kmdr por. Zajda. Łączna powierzchnia wynosi 1600 metrów kwadratowych. Nurkowie używają specjalnych sonarów oraz wykrywaczy metali. Jeśli natrafią na niewybuch, wydobędą go i przekażą saperom. Ci z kolei odwiozą znalezisko na poligon, gdzie zostanie ono zneutralizowane.
Jak dotąd minerzy żadnych starych pocisków nie znaleźli. – Jednak mając w pamięci wydarzenia sprzed kilku dni, odkrycia niewybuchów nie można wykluczyć – zaznacza kmdr por. Zajda.
Przed świętami ustecki port był w krótkim czasie dwukrotnie zamykany. Ekipy pogłębiające basen portowy natrafiły tam na dwie bomby głębinowe z czasów drugiej wojny światowej. Znaleziska zostały unieszkodliwione przez saperów Marynarki Wojennej. Teraz armia sprawdza, czy portowe dno nie kryje kolejnych niespodzianek. – Wykrywacze metali mogą pomóc w namierzeniu obiektów ferromagnetycznych, które zalegają na dnie i metr do półtora metra pod nim. Tak więc gwarancji, że dno zostanie całkowicie wyczyszczone, nie ma. Nie jesteśmy też w stanie sprawdzić konstrukcji samego nabrzeża. Jednak takie prace, z punktu widzenia bezpieczeństwa żeglugi, są niezwykle istotne – podkreśla kmdr por. Zajda.
We wtorek port w Ustce pracował normalnie, choć ruch w nim był niewielki. Na razie nie wiadomo, jak długo pozostaną tam nurkowie i saperzy MW.
Historia usteckiego portu sięga XIV wieku. Obecnie obsługuje on niewielkie statki turystyczne, jachty i kutry. W basenie portowym nigdy wcześniej nie natrafiono na niewybuchy.
Na dnie Morza Bałtyckiego zalega około 250 tysięcy ton starej amunicji. Większość to pamiątki po walkach i operacjach militarnych z czasów drugiej wojny światowej. Amunicja była tam też topiona po 1945 roku i to zarówno przez Niemców, jak i aliantów. W ten sposób wykonywali oni postanowienia konferencji poczdamskiej o demilitaryzacji Niemiec.
autor zdjęć: st. mar. Sebastian Antoszewski
komentarze