Choć powszechny pobór to przeszłość, wojsko nadal chce wiedzieć, kto może pełnić służbę w chwili, gdy nie wystarcza armia zawodowa. Dziś rusza kwalifikacja wojskowa. Przed komisje muszą się stawić dziewiętnastolatkowie. Do kwietnia przebadanych zostanie 280 tys. osób.
Na czym polega kwalifikacja? – Podstawą jest wywiad lekarski – mówi mjr Andrzej Wertejuk z Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Rzeszowie. W pierwszej kolejności lekarze sprawdzą stan zdrowia wezwanego: jego wzrok, słuch, zobaczą, czy nie ma wad postawy. W niektórych przypadkach mogą kierować na dodatkowe badania specjalistyczne.
Potem każdy otrzyma kategorię zdolności do służby wojskowej. Najwyższa, oznaczona jako „A” mówi, że kandydat nadaje się do służby w wojsku, kategoria „E” całkowicie ją wyklucza. Wezwani dostaną także książeczki wojskowe.
W tym roku przed komisję stawić muszą się przede wszystkim dziewiętnastolatkowie (ur. 1994 r.) oraz mężczyźni urodzeni w latach 1989‒1993, którym dotąd nie przydzielono kategorii przydatności do służby, lub ci, którzy czasowo nie byli do niej zdolni. Wezwane mogą też być tegoroczne absolwentki szkół medycznych i weterynaryjnych.
W sumie będzie to około 280 tysięcy osób. Kwalifikację będą przeprowadzać władze lokalne razem z szefami wojewódzkich sztabów wojskowych. Cała operacja kosztować będzie 18,5 mln zł.
Wojskowa administracja może mieć kłopot z kwalifikacją, gdy w styczniu 2016 roku zostanie zniesiony obowiązek meldunkowy. Brak meldunku sprawi, że nie będzie wiadomo, kogo zaprosić przed komisje i pod jaki adres wysłać wezwanie. Ministerstwo Obrony Narodowej pracuje nad rozwiązaniem tego problemu.
Podsumowanie ubiegłorocznej kwalifikacji na portalu polska-zbrojna.pl.
Kategorią „A“ – zdolny do służby – może pochwalić się 90 proc. 19-latków – wynika z zakończonej kwalifikacji wojskowej. Ponad 14 tysięcy młodych Polaków chce związać swoją przyszłość z armią |
autor zdjęć: Krzysztof Wilewski
komentarze