Kiedyś wojskowi lotnicy przeglądali tony dokumentów, dziś klikają w klawiaturę i już wiedzą: czy samolot był naprawiany i dlaczego, jakie języki zna pilot, a nawet kiedy chorował. Wszystko dzięki Turawie, teleinformatycznemu systemowi Sił Powietrznych.
Turawa powstała z myślą o bezpieczeństwie wojskowych operacji w przestworzach. Teleinformatyczny system, w którym można znaleźć wszystko o wypadkach lotniczych i zdolnościach pilotów zbudowali inżynierowie z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych na podstawie założeń Inspektoratu MON do spraw Bezpieczeństwa Lotów. Od pół roku korzystają z niego wszystkie jednostki Sił Powietrznych. Ale plany zakładają, że w przyszłości Turawa połączy Siły Powietrzne, Wojska Lądowe i Marynarkę Wojenną w spójny system sterowania bezpieczeństwem lotów żołnierzy.
– Mówi się, że regulaminy lotnicze pisane są krwią pilotów. Jeżeli dochodzi do nieprawidłowości, to trzeba natychmiast zadbać, żeby nigdy się już nie powtarzały. Turawa pozwala na szybkie działanie, a dzięki niej informacja trafia dokładnie tam, gdzie powinna – mówi podpułkownik dr Ryszard Kaleta, kierownik Zakładu Informatycznego Wsparcia Logistyki Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych.
System to ogromna baza danych o eksploatacji samolotów i śmigłowców. W głównej mierze gromadzi i przetwarza informacje o uszkodzeniach sprzętu. Są w nim szczegółowe opisy niebezpiecznych zdarzeń lotniczych, łącznie z ekspertyzami komisji, które badają przyczyny takich wypadków.
Jak działa? Jeżeli zdarzy się, że samolot ma awarię techniczną, dowódca jednostki lub inspektor bezpieczeństwa może sprawdzić w systemie, czy inne maszyny miewały podobne problemy. Jeżeli okaże się, że tak, to do czasu wyjaśnienia przyczyn awarii, samoloty mogą zostać wyłączone z eksploatacji.
Turawa wie też wszystko o lotnikach. Przebiegu służby wojskowej pilotów i techników. Przełożeni mogą zajrzeć do systemu, by sprawdzić wykształcenie żołnierza, ile godzin spędził w powietrzu lub jakie zna języki obce. Z sieci dowiedzą się np. jakie badania lekarskie przeszedł lotnik i jak na nich wypadł, kiedy był na urlopie i obozie kondycyjnym. Dzięki temu dowódcy mogą lepiej planować loty, dobierać skład załóg i szkolić personel lotniczy.
Z systemu korzystają także inspektorzy bezpieczeństwa lotów. – Kiedyś podczas kontroli w jednostkach „beelowcy” przeglądali tony dokumentów. Trudno było o precyzję i dokładność. Nie raz zdarzało się, że za sterami siadał pilot bez ważnych badań lekarskich albo dopuszczeń do lotów – opowiada kapitan Włodzimierz Baran, rzecznik 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego – Odkąd służby BL posługują się Turawą, taka sytuacja jest po prostu niemożliwa. Przełożeni na bieżąco – online – mogą weryfikować personel, jego zadania, szkolenie, loty i inne informacje, a system znacznie skraca czas obiegu dokumentów.
Co ciekawe, Turawa działa wykorzystując komercyjny Internet. Pierwotne założenia mówiły, że będzie uruchomiona w oparciu o resortową sieć MIL-WAN. Jednak inżynierowie nie chcieli czekać na jej rozwój. Wykorzystanie Internetu do stworzenia systemu zawierającego informacje niejawne było nowością i wymagało wysiłku, aby uzyskać zezwolenia wymagane przez Służby Kontrwywiadu Wojskowego. – Dane są zaszyfrowane. Nie ma więc możliwości, żeby informacje, dotyczące na przykład pilotów, dostały się w niepowołane ręce. A fakt, że Turawa bazuje na zwykłym Internecie, sprawia, że teoretycznie moglibyśmy ją uruchomić w dowolnie wybranym miejscu – dopowiada dr Kaleta z instytutu.
Turawa ściśle współpracuje ze swoją starszą siostrą – systemem Samanta. Ten ostatni gromadzi wyłącznie informacje związane z techniką lotniczą. Obecnie ITWL pracuje także nad wprowadzeniem Systemu Informatycznego Wsparcia Eksploatacji Samolotów F-16.
komentarze