moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Czterech wspaniałych

Kręte były ścieżki ochotników do odrodzonego Wojska Polskiego na przełomie 1918 i 1919 roku. Przybywali oni z bagażem doświadczeń z armii byłych zaborców, z Legii Cudzoziemskiej, posmakowawszy emigranckiego chleba w obu Amerykach, a nawet nad chińską granicą. Pierwszy raz też pod polskie sztandary tak licznie ruszyli polscy chłopi i czasem była to droga bardziej wyboista niż ta z Brazylii czy Syberii, choć zaczynała się jedynie w podkarpackiej wsi…

Na cud odzyskania niepodległości przez Rzeczpospolitą złożyło się kilka szczęśliwych okoliczności, a tą najważniejszą była oczywiście przegrana w Wielkiej Wojnie zaborczych państw – Niemiec i Austro-Węgier oraz rewolucja w sojuszniczej z aliantami Rosji. O tym fakcie mówi się najczęściej, ale równie istotne były kwestie wewnętrzne, a zwłaszcza przebudzenie świadomości narodowej na polskiej wsi. Był to proces długi i bolesny, a do tego hamowany przez władze zaborcze we wszystkich trzech zaborach. Wielka wojna niewątpliwie go przyspieszyła, choć jego owoce w pełni dojrzały dopiero w 1920 roku, kiedy wieś nie okazała się głucha na apele obrony ojczyzny i obietnicę reformy rolnej ogłoszonej przez „premiera bez krawata” Wincentego Witosa.

 
Kpr. Jakub Wysocki (1900-1920), bohater spod Dytiatyna.
Fot. z archiwum Henryka Kamińskiego
 

Józef Wszołek


W latach 1914–1918 wieś wciąż była „uśpionym olbrzymem”, jak o niej pisali wówczas publicyści. Większość chłopów wyczekiwała, co przyniesie koniec tej strasznej wojny – oczywiście oprócz tych, którzy zostali powołani do wojska. Chłopscy ochotnicy w formacjach narodowych – jak Legiony Polskie komendanta Józefa Piłsudskiego – to był wciąż ewenement, ale zdarzali się i tacy już wtedy!

REKLAMA

Trofeum wojenne: kałamarz

Pod tym względem parafia Rożnowice leżąca w malowniczej okolicy Biecza i Gorlic była naprawdę wyjątkowa. W latach I wojny światowej nazywała się ona Rozembark (Różana Góra, a nazwa wywodziła się stąd, że jej wsie lokowane były w średniowieczu na prawie niemieckim – zmieniono ją na Rożnowice po 1945 roku). Otóż z owej parafii na ochotnika pod polskie sztandary poszło aż czterech chłopskich ochotników: dwóch do Legionów Polskich, jeden do Błękitnej Armii we Francji, a ostatni, najmłodszy z nich, już w Wojsku Polskim zginął śmiercią bohatera w 1920 roku.

Kałamarz z kości słoniowej – trofeum wojenne Józefa Wszołka, które nosił w plecaku na kilku wojnach.

Rok temu 11 listopada gościłem w domu Józefa i Aleksandra Czyżyków w Rożnowicach, którzy pokazali mi pamiątki po swoim pradziadku od strony matki st. sierż. Józefie Wszołku z armii gen. Józefa Hallera. Oprócz dokumentów i zdjęć zobaczyłem finezyjny kałamarz z kości słoniowej. „To dziadek zdobył jeszcze jako żołnierz c.k. armii na froncie włoskim i z tym kałamarzem w plecaku wstąpił do polskiego wojska we Francji, a później nosił go w wojnie z Ukraińcami i bolszewikami i przyniósł nienaruszony do domu” – opowiedział mi jego historię Józef Czyżyk. Istotnie, dokumenty to potwierdzają: 8 listopada 1918 roku Józef Wszołek wstąpił na ochotnika (dostawszy się wcześniej do niewoli) do Błękitnej Armii. W jej szeregach latem 1919 roku wrócił do kraju i od razu pomaszerował na front; po wojnie w 1920 roku wrócił do Rozembarku i gospodarzył jako powszechnie szanowany weteran, który był w świecie i bił się na różnych frontach.

Ułani, ułani…

Na parafialnym cmentarzu w Rożnowicach można znaleźć mogiłę kolejnego chłopskiego syna, który podzielił „straceńców los” i został legionistą Piłsudskiego. Wachmistrz Michał Firlit w 1914 roku jako młody chłopak wyjechał z sąsiadującego z Rozembarkiem Bugaja do Zakopanego. Tam miał się uczyć fachu kuśnierza, ale żołnierka bardziej mu widać podpasowała, gdyż znalazł się w 3 Pułku Piechoty Legionów Polskich. Niedługo jednak służył w piechocie, bo następnego roku był już ułanem w 2 szwadronie II Dywizjonu Kawalerii Legionowej rtm. Zbigniewa Dunina-Wąsowicza. Firlit brał udział w słynnej i straceńczej szarży pod Rokitną 13 czerwca 1915 roku, ale krzyż Virtuti Militari i awans na wachmistrza dostał w wojnie polsko-bolszewickiej już jako szwoleżer 2 Pułku Szwoleżerów Rokitiańskich. Dokonał wtedy czynu godnego pana Skrzetuskiego z Sienkiewiczowskiej trylogii. W maju 1920 roku, dostawszy się do niewoli, podczas przesłuchania celowo wyolbrzymił polskie siły, a następnie uciekł plutonowi egzekucyjnemu, przedarł się przez linię frontu i wrócił do swego oddziału. Okazało się, że przez zeznania Firlita bolszewicy bez walki wycofali się z zajętych pozycji.

Kawalerzystą w Legionach został też Kazimierz Przybylski z Rozembarku, który dostał takiej „fanaberii”, że pod komendę Piłsudskiego poszedł z koniem wyprowadzonym z ojcowskiej stajni. Bił się i on dzielnie z bolszewikami w 1920 roku, za co otrzymał Krzyż Walecznych. Z tym krzyżem związana jest taka ciekawa historia, że gdy w styczniu 1945 roku wkroczyła tu Armia Czerwona, schowano go w strzesze dachu. Dopiero po latach, w czasie rozbiórki starego domu, wypatrzyła go w słomie… sroka.

„Spartanin” spod Dytiatyna

O czwartym ochotniku do Wojska Polskiego – Jakubie Wysockim – można powiedzieć: „urodzony żołnierz”. Jeszcze jako nieletni ochotnik w 1917 roku posmakował piekła frontu włoskiego w c.k. armii. I tak mu wojaczka weszła w krew, że w trzy lata później na ochotnika wstąpił do Wojska Polskiego i rozpoczął służbę u „królowej wojny” – w artylerii. Awansował na kaprala w 2 Dywizjonie 1 Pułku Artylerii Górskiej z Nowego Sącza.

W bojach z konarmią Budionnego pod Lwowem Wysocki był podoficerem 4 baterii kpt. Adama Zająca. 16 września w bitwie pod Dytiatynem, nazwanej polskimi Termopilami, 4 bateria zyskała miano „baterii śmierci” – jej żołnierze po wyczerpaniu amunicji bronili się do ostatniego i wszyscy polegli. Według przekazów rodzinnych, kpr. Jakub Wysocki zginął jako jeden z ostatnich, przeszyty kozackimi pikami. „Bateria śmierci” odznaczona została pośmiertnie Virtuti Militari.

Mała parafia na podkarpackim szlaku – cicho tu i spokojnie – a na parafialnym cmentarzu leżą czterej chłopscy bohaterowie, którzy wcielili w życie hasło z kosynierskiego sztandaru: „Żywią y bronią”. Było ich niewielu, bo nie mogło być inaczej po długich latach nędzy, niewoli, pańszczyzny i polityki zmieniania polskiego chłopa w „chłopa cesarskiego”, ale już w latach II wojny światowej ich dzieci oraz dzieci ich sąsiadów w większości służyły w Armii Krajowej i Batalionach Chłopskich. Rozpoczęli sztafetę Niepodległości i oby ona trwała.

Piotr Korczyński , historyk, redaktor kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia”

autor zdjęć: Zdjęcia z archiwum Piotra Korczyńskiego

dodaj komentarz

komentarze


Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
 
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
Terytorialsi zobaczą więcej
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Pożegnanie z Żaganiem
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Bój o cyberbezpieczeństwo
Setki cystern dla armii
Jak Polacy szkolą Ukraińców
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Olimp w Paryżu
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Jesień przeciwlotników
„Szczury Tobruku” atakują
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Zyskać przewagę w powietrzu
Aplikuj na kurs oficerski
Olympus in Paris
Ostre słowa, mocne ciosy
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
„Feniks” wciąż jest potrzebny
Wybiła godzina zemsty
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Karta dla rodzin wojskowych
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Zmiana warty w PKW Liban
Transformacja wymogiem XXI wieku
Mniej obcy w obcym kraju
Polskie „JAG” już działa
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Homar, czyli przełom
Medycyna „pancerna”
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Determinacja i wola walki to podstawa
Ogień Czarnej Pantery
Czworonożny żandarm w Paryżu
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Co słychać pod wodą?

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO