moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

FIRMS, czyli jak ogólnodostępna aplikacja rozrzedza wojenną mgłę

Nebel des Krieges („mgła wojny”) to pojęcie wprowadzone do literatury militarnej przez pruskiego generała Carla von Clausewitza. Odnosi się do niepewnej sytuacji na teatrze działań wojennych i wokół niego. Opisuje stan będący zmorą przywódców i dowódców walczących armii, dokuczliwy także dla zewnętrznych obserwatorów konfliktu odciętych od ośrodków decyzyjnych i linii frontu. W strategicznych grach komputerowych „mgłę wojny” widzimy jako zasłonięte części planszy, pod którymi kryje się… No właśnie, co? Nieprzyjacielskie ugrupowanie? System umocnień?

Dla porządku dodajmy, że „mgła wojny” dotyczy nie tylko zjawisk fizycznych. Obejmuje również procesy planowania i decyzyjny. I nie musi wiązać się z kwestiami ściśle wojskowymi. W oparach niewiadomej kryć się mogą na przykład informacje o wydolności bazy przemysłowej niezbędnej dla podtrzymania wysiłku wojennego. Nebel – podobnie jak jej atmosferyczny desygnat składający się m.in. z kryształków lodu – jednym może przynieść ulgę, dla innych okazać się pułapką, z której nagle wyłoni się śmiertelne zagrożenie. Dlatego każdy zaangażowany w wojnę kraj robi, co w jego mocy, aby mgłę spowijającą działania przeciwnika przynajmniej rozrzedzić. Nie inaczej jest w Ukrainie.

Przez wieki konieczność zdobywania informacji spoczywała na ludziach, czyli „wywiadzie osobowym”, jak go nazwano, gdy pojawiły się inne możliwości. Dziś wiedzę niezbędną na polu walki pozyskuje i przetwarza przede wszystkim sprzęt (satelity, samoloty, radary itp.) oraz zapewniają programy komputerowe wykorzystujące algorytmy sztucznej inteligencji. Ten aspekt cyberwojny (jeden z wielu, rzecz jasna) nie byłby możliwy bez Internetu – oczywistego atrybutu codzienności od lat służącego głównie do rozrywki, choć stworzonego niegdyś na potrzeby wojny. Niezwykle przydatnego także dla cywilnych analityków, którzy wcale nie muszą „siedzieć w głowach” wojennych dowódców, żeby zdobyć użyteczne informacje.

 

REKLAMA

Wiele danych jest na wyciągnięcie ręki właśnie za sprawą Internetu, będącego zarazem źródłem wiedzy, jak i narzędziem jej pozyskiwania. Pojedyncze zdjęcie wykonane dla ilustracji jakiegoś zdarzenia najczęściej zawiera dodatkowy pakiet danych. Elementy zabudowy mieszkalnej, w tym wnętrza domów i uchwycone didaskalia, miejska infrastruktura od znaków drogowych po wielkie konstrukcje (takie jak mosty), obiekty przyrodnicze, budowle symboliczne i wiele innych szczegółów pozwalają zidentyfikować miejsce i czas wykonania fotografii. W geolokalizacji pomocne okazują się kąty padania światła czy charakter chmur. Przy dostępie do baz danych meteo, gdzie odnotowuje się konkretne rodzaje zachmurzenia dla danych regionów, niewinne tło w postaci obłoków na niebie może zadecydować o trafności wskazania.

Ukraiński pojazd wojskowy przejeżdża obok płonącej ziemi po eksplozji bomby we wsi Chasiv Yar niedaleko Bachmutu, 14 marca 2023 r., w czasie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Fot. Aris Messinis/ AFP

Dlaczego to takie ważne? Front na Wschodzie nie jest transparentny informacyjnie. Pozorne bogactwo filmików tego nie zmienia (wszak w większości to wyselekcjonowany materiał). Obie strony nie są media-friendly, choć korzystają z usług propagandystów obecnych na pierwszej linii. Prowadzi to do sytuacji, w której czasem nawet nie wiemy, gdzie konkretnie ten front przebiega oraz dokąd zapuściły się wojska jednej czy drugiej strony. Zewnętrzni obserwatorzy mają więc pod górkę, ale nie są skazani jedynie na oficjalne propagandowe doniesienia. Z pomocą przychodzi na przykład FIRMS – globalny system nadzoru satelitarnego rejestrujący pożary na Ziemi. Za jego pośrednictwem można w przybliżeniu wyznaczyć linie frontu czy styku wojsk lub punkty zwarcia. W takich miejscach bowiem występuje duże skupisko pożarów.

FIRMS swoją analityczną użyteczność ujawnił wiosną 2022 roku. Wówczas Rosjanie stosowali strategię „walca artyleryjskiego” – wystrzeliwali dziennie po 40–60 tys. pocisków (Ukraińcy nawet 10 razy mniej), usiłując tym sposobem zmiażdżyć pozycje obrońców. Każdy wybuch to potencjalny pożar, co przy tak wielkim zużyciu środków bojowych musiało skutkować „ścianami ognia”. I takie ściany „widziały” satelity NASA pracujące na rzecz FIRMS-a. Zarejestrowane ogniska pożarów nanoszono na mapy, a te aktualizowane na bieżąco udostępniano na jednej ze stron amerykańskiej agencji kosmicznej.

Fire Information for Resource Management System został opracowany na University of Maryland w 2007 roku przy wsparciu finansowym NASA. Z założenia jest bezpłatną platformą utworzoną do monitorowania pożarów lasów. Satelity systemu są umieszczone na orbicie heliosynchronicznej, a więc każdy przelatuje nad tym samym miejscem na Ziemi o tej samej porze każdego dnia. Każdy satelita przekracza równik z północy na południe i z południa na północ dwanaście razy dziennie. Dzięki temu FIRMS wyświetla lokalizacje pożarów w czasie niemal rzeczywistym.

Lecz podobnie jak wszystko, tak i to narzędzie nie jest bez wad, patrząc z perspektywy analityków militarnych. Jego użyteczność jest związana bezpośrednio z porą roku oraz charakterem i intensywnością prowadzonych działań wojennych. Mówiąc wprost, łatwiej wzniecić ogień, gdy ma się co palić i jest czym podpalać. Późnym latem 2022 roku liczba pożarów na obszarze walk w Ukrainie zaczęła się zmniejszać, i proces ten trwa do dziś. Front pozostaje statyczny tam, gdzie Rosjanie ostatnio odnieśli jakieś sukcesy, czyli odepchnęli Ukraińców o kilka–kilkanaście kilometrów. W praktyce oznacza to, że linia bezpośredniej styczności przesunęła się najwyżej na dotychczasowe bezpośrednie zaplecze frontu, i tak wcześniej „obrabiane” przez artylerię. Zatem co miało się tam spektakularnie zapalić, już się zapaliło. No i jesienią czy zimą trudniej wzniecić pożar.

Ale to kwestie wtórne. Najważniejsza bowiem jest zmiana sposobu prowadzenia walki. Obie strony używają dziś do strzelania artylerii znacznie rzadziej niż w szczycie artyleryjskiego walca czy ukraińskich nawał z czasów ofensywy na Zaporożu. Istotna część zadawanych sobie nawzajem strat to skutek masowego używania dronów, jednostkowo efektywniejszych niż klasyczna amunicja artyleryjska. Dronów, których nie ma aż tak wiele jak pocisków (nie używa się ich dziennie po kilkadziesiąt, lecz „tylko” po kilka tysięcy sztuk), i w których wykorzystuje się mniejsze ładunki, i które są przeznaczone do punktowych uderzeń, bardzo często w poszczególnych żołnierzy. O wielkie pożary przy tym znacznie trudniej.

Marcin Ogdowski , korespondent wojenny, autor bloga bezkamuflazu.pl

autor zdjęć: ARIS MESSINIS/AFP/East News

dodaj komentarz

komentarze


Bój o cyberbezpieczeństwo
 
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Terytorialsi zobaczą więcej
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Medycyna „pancerna”
Transformacja wymogiem XXI wieku
Czworonożny żandarm w Paryżu
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polskie „JAG” już działa
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
Ogień Czarnej Pantery
Olimp w Paryżu
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
„Szczury Tobruku” atakują
„Feniks” wciąż jest potrzebny
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Setki cystern dla armii
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Karta dla rodzin wojskowych
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
Jesień przeciwlotników
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Co słychać pod wodą?
Mniej obcy w obcym kraju
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Zyskać przewagę w powietrzu
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Determinacja i wola walki to podstawa
Pożegnanie z Żaganiem
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Aplikuj na kurs oficerski
Ostre słowa, mocne ciosy
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Wybiła godzina zemsty
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Olympus in Paris
Zmiana warty w PKW Liban
Homar, czyli przełom

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO