moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

W śpiochach z tygrysem

Uczył się na M-346, jest pilotem F-16, a wkrótce rozpocznie szkolenie na F-35. „Wilson”, pilot z 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego, mówi o tym, jak postawił wszystko na jedną kartę i spełnił marzenia. Podpowiada też, jak związać się z wojskowym lotnictwem.  To nie jest niewykonalne. Gdy masz zdolności, możesz służyć w siłach powietrznych, wystarczy trochę odwagi – mówi pilot Jastrzębi.

Urodziłeś się chyba pod szczęśliwą gwiazdą. Nie każdy pilot w Polsce ma taką ścieżkę kariery jak ty: wyszkolony na M-346, obecnie pilotujesz F-16, wkrótce F-35

„Wilson”, pilot F-16: (śmiech) Rzeczywiście w dniu moich urodzin musiał być jakiś pozytywny układ gwiazd na niebie. Ale tak zupełnie poważnie, to wiem, że mam mnóstwo szczęścia, któremu bardzo pomagam, pracując na to wszystko. Od samego początku, już w liceum lotniczym w Dęblinie, wiedziałem, że albo będę pilotem samolotów szybkich, albo rezygnuję z lotnictwa. I udało mi się za pierwszym razem dostać do Lotniczej Akademii Wojskowej, wówczas to była Wyższa Szkoła Oficerska Sił Powietrznych. Nie bez znaczenia oczywiście jest fakt, że moja kategoria zdrowia Z1A pozwala na pilotowanie odrzutowców.

REKLAMA

Miałeś jakiś plan zapasowy?

99% mojej uwagi skupiało się na samolotach odrzutowych. Tak naprawdę nie miałem planu „B”.

Jak ci szło w szkole?

Dobrze. Wiadomo, że z niektórymi przedmiotami miałem więcej problemów, inne przychodziły gładko. Zresztą jestem pewien, że pomogły mi w tym… gry komputerowe symulujące loty. Wiele czasu w gimnazjum spędzałem przed komputerem. Ale spokojnie! Nie aż tak dużo, by nazwać mnie komputerowym nerdem, bo bardzo lubiłem też aktywność fizyczną. Jednak grałem dużo i dzięki temu nie miałem problemów z badaniami do szkoły, podczas których sprawdza się m.in. czas reakcji oraz to, czy jest się w stanie wykonać dwie albo trzy czynności równocześnie, a także umiejętność przewidywania.

Ale wiedziałeś, że idziesz do wojska? Hierarchia, dyscyplina…

To mi się bardzo podoba. Gdy zaczynałem studia w WSOSP-ie, zostaliśmy wcieleni do wojska i przechodziliśmy tzw. unitarkę. Nikt nas nie oszczędzał, dostaliśmy wycisk, ale chyba właśnie tak to powinno wyglądać. To był taki sygnał już na starcie, że jesteśmy w wojsku, że to instytucja zhierarchizowana, że każdy ma tu swoje miejsce. A potem przyszła szkoła i byłem najpierw odrobinę rozczarowany małą liczbą zajęć związanych z lotnictwem. Czułem się trochę jak na zwykłych studiach cywilnych. Pierwszy raz leciałem Diamond DA 20 w wakacje, po pierwszym roku studiów, potem, po trzech latach przesiedliśmy się na Orliki…

Aż przyszedł czas na M-346.

Tak. Choć do końca nie wiedzieliśmy, kto będzie się szkolił na Bielikach. Powiedziano nam, że będą to tylko dwie osoby z 15-osobowej grupy. Miałem to szczęście, że padło na mnie. Instruktorzy Orlików przeanalizowali postęp szkolenia naszej grupy i postanowili, że ja i jeden z kolegów będziemy kontynuować dalsze szkolenie już na Bielikach.

Pamiętasz swój pierwszy start tym samolotem?

Bardzo zapadł mi w pamięci. Pamiętam, jak stoję na pasie, daję pełną moc, i wciska mnie w fotel jak w sportowym samochodzie. Pamiętam, że pomyślałem: to jest moc! Była adrenalina, więc padły jeszcze słowa, które niespecjalnie nadają się do publikacji. Szybko jednak się otrząsnąłem, bo siedziałem w samolocie, musiałem się skupić na locie i zadaniu.

Ile godzin wylatałeś na M-346?

110 godzin. Większość z instruktorem, tylko jakieś 10% samodzielnie. Szkolenie jest podzielone na etapy, zaczyna się od ogólnego poznania maszyny, nauki startowania, lądowania, możliwości manewrowych. Następnie loty w formacji. Aż w końcu walki powietrzne w bliskim kontakcie, kiedy poznaje się możliwości uzbrojenia – oczywiście symulowane. Potem szkolenie z walk w powietrzu, ale już na dłuższym dystansie. Następnie z lotów na małej wysokości – około 150 m, kiedy czuć prędkość samolotu oraz szkolenie z podstawowych ataków na cele naziemne. Ostatnia faza to loty w nocy. Nie przepadam za lataniem w nocy, ale wszelkie niedogodności wynagradzają widoki. Z góry widać rozświetlone miasto nawet znacznie odległe. Na przykład z przestrzeni powietrznej nad Dęblinem widać jak na wyciągnięcie ręki Warszawę. Pięknie też wygląda rozgwieżdżone niebo. Choć łatwo stracić orientację – gdzie jest niebo, a gdzie ląd – więc mimo tego że widoki są piękne, pilot i tak musi się skupić na lataniu.

Czy M-346 potwierdziły twoją decyzję o lataniu na szybkich samolotach?

Zdecydowanie! Odzyskałem wiarę w to, że jestem na właściwym miejscu, bo podczas szkolenia na Orliku miałem moment zwątpienia. Przez chwilę miałem problem z tym, jak mój organizm reagował na przeciążenia. Być może wynikało to z tego na przykład, że nie wyspałem się, nie zjadłem obiadu, byłem lekko odwodniony. A to wszystko ma znaczenie podczas lotów. Dowódca eskadry przeprowadził ze mną wówczas taką rozmowę, która trochę mnie podłamała i rzeczywiście gdzieś w tyle głowy pojawiły się myśli, że może to nie dla mnie. Ale ogarnąłem się, spiąłem i dałem radę. A potem przyszły M-346 i wątpliwości prysły. Tak na mnie działają szybkie samoloty. Mam to do tej pory. Czasami pojawiają się takie chwile, gdy energia mocno spada, bo zamiast lotów, mam na przykład papierkową robotę. Ale potem wsiadam do samolotu i wszystko wraca do normy. Szybkość dodaje mi sił.

Jak się znalazłeś w Krzesinach?

Dostałem propozycję służby w 31 Bazie Lotnictwa Taktycznego podczas tzw. rozmów kadrowych, jeszcze przed promocją oficerską. To było jak spełnienie marzeń. A kiedy dowiedziałem się, że to etat w 6 Eskadrze Lotniczej, tej tzw. tygrysiej… O rany, jak ja się wtedy cieszyłem!

Ale dlaczego?

Kiedyś do liceum w Dęblinie przyjechało dwóch młodych podporuczników – pilotów F-16 – którzy mieli opowiedzieć nam o służbie w 31 BLT. Pamiętam, że zobaczyłem ich ubranych w śpiochy lotnicze z tygrysem na plecach i pomyślałem: „Chciałbym być na ich miejscu!”. To był „Slab” i „Stoiwky”, którzy dziś są moimi instruktorami. No i swoje śpiochy z tygrysem też już mam.

Jak wygląda szkolenie na F-16 w bazie?

Zanim się rozpocznie, to dowiadujesz się bardzo ważnej rzeczy: od dziś jesteś totalnie samodzielny. Wszyscy są otwarci na pytania, instruktorzy są na miejscu, służą pomocą i wiedzą, ale nie ma tu prowadzenia za rękę. A jak wygląda sam proces? Najpierw szkolenie naziemne, które trwa około miesiąca, a później szkolenie w powietrzu. Jego pierwszy etap trwa około rok. Wraz z nabywaniem doświadczenia oraz nalotu na F-16, pojawiają się możliwości rozpoczęcia kolejnych etapów, takich jak szkolenie flight lead upgrade czy instructor pilot upgrade. Podczas swojego pierwszego lotu pomyślałem, że to samolot znacznie cięższy od M-346, ale też mocniejszy . Czuć to przy starcie, jak i w powietrzu, kiedy jest się już na tej wysokości 20 tys. stóp. Dopalacz robi niesamowite wrażenie, brakowało mi tego w Bieliku.

Na jakim jesteś teraz etapie szkolenia?

„B course”, czyli pierwszy etap szkolenia. Daje on status basic mission capable. Po tym szkoleniu zacznę mission qualification training, po jego zakończeniu będę mógł brać udział w dyżurach bojowych i kontyngentach wojskowych.

Jeszcze uczysz się latać na F-16, a już za chwilę rozpoczniesz szkolenie na pilota F-35. To kolejne wyzwanie. Długo się zastanawiałeś, zanim się na to zdecydowałeś?

Nie zastanawiałem się ani sekundy.

Kiedy polecisz do Stanów?

Tego jeszcze nie wiem, na pewno nie będę pilotem z tych pierwszych grup szkolonych na F-35.

Tak sobie myślę, że twoja droga zawodowa to taki wzór idealnej kariery w polskich siłach powietrznych. Wyobrażasz sobie, że tak jak kiedyś twoi instruktorzy, tak ty staniesz przed uczniami?

Myślałem o tym. Na pewno nie teraz, ale mam taki plan, by w przyszłości coś takiego zrobić. Chciałbym pojechać do mojego rodzinnego Tranowa i tam pogadać trochę z młodymi ludźmi o siłach powietrznych.

I co im powiesz?

Że nie potrzeba nadludzkich zdolności, żeby latać F-16. Wiesz, znam ludzi, którzy marzyli o lotnictwie, a nawet nie spróbowali zmierzyć się z egzaminami do LAW-u, bo bali się badań lekarskich ze względu na… plombę w zębie! Dementuję te plotki, plomba niczemu nie przeszkadza! Jest sporo rzeczy do sprostowania, jest dużo możliwości, by dodać młodym ludziom odwagi.

A propos odwagi, czy ty myślisz czasami o tym, że twój samolot to potężna broń, która może zostać użyta? Nie da się nie zadać tego pytania, gdy za granicą toczy się wojna…

Oczywiście. Jestem pilotem bojowym. Nie panikuję. Spokojnie podchodzę do tego tematu, i czasami wyobrażam sobie, jak mógłbym taki lot przeprowadzić.

Rozmawiała: Ewa Korsak

autor zdjęć: arch. prywatne

dodaj komentarz

komentarze


„Siły specjalne” dały mi siłę!
 
Święto w rocznicę wybuchu powstania
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Olympus in Paris
„Szczury Tobruku” atakują
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Olimp w Paryżu
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Nowe uzbrojenie myśliwców
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Razem dla bezpieczeństwa Polski
Huge Help
Jak namierzyć drona?
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Zmiana warty w PKW Liban
Saab 340 AEW rozpoczynają dyżury. Co potrafi „mały Awacs”?
Polskie „JAG” już działa
„Husarz” wystartował
Wzmacnianie granicy w toku
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Czworonożny żandarm w Paryżu
Medycyna w wersji specjalnej
Jesień przeciwlotników
Karta dla rodzin wojskowych
Wojskowa służba zdrowia musi przejść transformację
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Ostre słowa, mocne ciosy
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Inwestycja w produkcję materiałów wybuchowych
Szef MON-u na obradach w Berlinie
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Transformacja dla zwycięstwa
W MON-ie o modernizacji
„Jaguar” grasuje w Drawsku
O amunicji w Bratysławie
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Święto podchorążych
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Marynarka Wojenna świętuje
Norwegowie na straży polskiego nieba
A Network of Drones
Szturmowanie okopów
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Wybiła godzina zemsty
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Od legionisty do oficera wywiadu

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO