Papierośnica ppłk. Zumbacha, książki lotów z czasów II wojny oraz elementy wyposażenia samolotów – to tylko przykłady eksponatów, które możemy obejrzeć w Muzeum Dywizjonu 303. Pierwsze w Polsce prywatne muzeum poświęcone lotnictwu założył Tomasz Kajkowski, były komandos. Teraz marzy o sprowadzeniu do kraju latającego Spitfire’a, legendarnego myśliwca z II wojny światowej.
– Powstało z pasji i potrzeby serca, to projekt mojego życia – mówi Tomasz Kajkowski, pilot, miłośnik lotnictwa i założyciel Muzeum Dywizjonu 303 im. ppłk. pil. Jana Zumbacha. A wszystko zaczęło się od dziecięcych obserwacji przelatujących ptaków. – Jako mały chłopiec patrzyłem na nie godzinami i uczucie podziwu mieszało się z zazdrością, też tak chciałem lecieć i być wolnym jak ptak – opowiada Kajkowski.
Marzenia częściowo spełniło wojsko. Podczas służby w Wyżej Szkole Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu (dziś Akademia Wojsk Lądowych) Kajkowski przejął od płk. Władysława Koźmińskiego, kierownika Zakładu Spadochroniarstwa, fascynację skokami. Postarał się więc, by trafić do 1 Pułku Specjalnego Komandosów w Lublińcu (obecnie JWK). – Zostałem tam instruktorem walki wręcz i urzeczywistniałem dziecięce marzenia o wolności, skacząc ze spadochronem – wspomina.
Od jednych gogli do wystawy
Potem stawiał kolejne kroki w powietrzu: latał na paralotniach, paraplanach, czyli paralotniach z silnikiem, śmigłowcach i samolotach. Jednocześnie zaczytywał się w historii lotnictwa. W młodości ogromne wrażenie wywarła na nim książka Arkadego Fiedlera „Dywizjon 303”. Podziwiał dokonania polskich pilotów w czasie bitwy o Anglię. – Pomyślałem, że teraz ich wysiłku już nikt nie docenia, a słowa premiera Winstona Churchilla o tym, że nigdy w historii tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym, przestały interesować większość ludzi – tłumaczy Kajkowski.
Postanowił to zmienić. W małej miejscowości Napoleon koło Częstochowy założył muzeum poświęcone polskim lotnikom, którzy walczyli w czasie II wojny, przede wszystkim lotnikom słynnego Dywizjonu 303. – Chciałem tym bohaterom oddać należny hołd – podkreśla.
Na patrona wybrał ppłk. pil. Jana Zumbacha, pilota Dywizjonu 303 i jednego z jego dowódców, uczestnika bitwy o Anglię. – To był niesamowity człowiek, pogodny, dowcipny i bystry, a jednocześnie wspaniały pilot, as myśliwski, który walczył za Polskę. Mimo to po wojnie władza ludowa nie chciała go w kraju rodzinnym i wybrał emigrację – opowiada były komandos. Kajkowskiemu udało się nawiązać kontakt z rodziną żołnierza, która mieszka za granicą. Żona i syn ppłk. Zumbacha wyrazili zgodę na umieszczenie nazwiska oficera w nazwie muzeum.
Teraz mógł już skupić się głównie na gromadzeniu pamiątek. Początki wcale nie były łatwe, bo na starcie miał tylko gogle pilota i podstawkę pod filiżankę Luftwaffe. Nie zrażał się jednak, od nich zaczął tworzyć kolekcje. Sam sfinansował całość przedsięwzięć związanych z powstaniem muzeum i ekspozycji, ale pomogło mu też wielu sympatyków lotnictwa, wolontariuszy i pasjonatów historii.
– Zbieranie pamiątek po lotnikach to żmudne miesiące śledzenia aukcji antyków, jeżdżenia po targach staroci, poszukiwań i negocjacji cen… – opowiada. Głównym źródłem eksponatów była Wielka Brytania, gdzie rozegrała się największa batalia lotnicza II wojny z udziałem polskich pilotów.
– Specjaliści, z którymi współpracuję w pozyskiwaniu eksponatów, szukają ich także w Niemczech, Belgii, Holandii, Kanadzie, Japonii, Stanach Zjednoczonych i w Polsce – wymienia Kajkowski. Dodatkowo rodzina Zumbacha, w zapisie darowizny, przekazała muzeum wszystkie rzeczy po pilocie, które zdeponowane są na razie w muzeum polonijnym w Rapperswilu w Szwajcarii. Zasilenie nimi kolekcji w Polsce jest tylko kwestią czasu.
I tak, po kilku latach, w 2018 roku zostało otwarte pierwsze prywatne muzeum w Polsce poświęcone lotnictwu. Dziś jego zbiory liczą ponad dwa tysiące eksponatów. To pamiątki związane z polskim lotnictwem wojskowym, ze szczególnym uwzględnieniem okresu II wojny i bitwy o Anglię.
Książki lotów i nie tylko
Co tam znajdziemy? Mundury polskich pilotów, kombinezony, kurtki lotnicze, elementy wyposażenia lotników, sztandary, dokumenty, mapy, modele samolotów, zdjęcia, odznaczenia, rzeczy osobiste pilotów, oryginalny spadochron z 1940 roku, elementy wyposażenia samolotów, a także osobiste pamiątki po polskim pilotach i personelu naziemnym. – Te karty do gry, fajki czy obrazki z Matką Bożą towarzyszyły lotnikom w ich codziennym życiu, dlatego mają dla nas wartość nie tylko historyczną, lecz także sentymentalną – podkreśla właściciel muzeum.
Do najcenniejszych eksponatów zalicza papierośnicę ppłk. Zumbacha, którą pilot dostał w Wielkiej Brytanii od swoich podkomendnych w dowód uznania. Na uwagę zasługuje też paszport dyplomatyczny por. Zofii Leśniowskiej, córki gen. Władysława Sikorskiego, która zginęła wraz ojcem 4 lipca 1943 roku w katastrofie lotniczej nad Gibraltarem.
Niezwykłą wartość historyczną mają oryginalne książki lotów z czasów II wojny, które dokumentują przebieg walk powietrznych pilotów w czasie działań bojowych. – Nadal czekamy na eksponat, który śmiało mogę określić jako najcenniejszy dla nas, czyli przekazany przez śp. Gizelę Zumbach mundur po jej mężu, obecne zdeponowany w Rapperswilu – dodaje Kajkowski.
W muzeum w Napoleonie są też mundury armii alianckich: amerykańskie, kanadyjskie, brytyjskie, francuskie, a część wystawy zajmują eksponaty związane z pilotami Luftwaffe. W części plenerowej stoją zdemobilizowane samoloty, po II wojnie eksploatowane w polskich siłach powietrznych: m.in. MiG-23MF, MiG-21M, Su-22, TS-11 Iskra oraz śmigłowiec Mi-2.
W muzeum można także podziwiać elementy scenografii z polsko-brytyjskiego filmu „Dywizjon 303. Historia prawdziwa” z 2018 roku. Zwiedzając ją, zajrzymy np. do wnętrza hangaru, który w filmie uchodził za tzw. dispersal, czyli rodzaj koszar. To tam piloci odpoczywali i przygotowywali się do lotów. Obejrzymy też replikę samolotu Hawker Hurricane Mk XII, myśliwca, którym latali polscy lotnicy.
Marzenie o Spitfirze
Rok temu, kiedy wybuchła pandemia koronawirusa, zrodził się pomysł przeniesienia część zbiorów do plenerowej filii muzeum. Dzięki temu zwiedzający mogli je oglądać, nie wchodząc do zamkniętych pomieszczeń, co pod względem epidemicznym daje większe bezpieczeństwo. – Wybraliśmy popularne miejsce na Mazurach, czyli okolice Wilczego Szańca, kwatery Adolfa Hitlera – mówi Kajkowski.
W Gierłoży koło Kętrzyna powstało więc Wilcze Lotnisko, gdzie na dwóch hektarach rozlokowano eksponaty i historyczne dioramy. Latem zeszłego roku ekspozycję plenerową obejrzało ponad 50 tys. osób, m.in. żołnierze amerykańscy z oddziałów stacjonujących w Polsce. Filia ponownie zostanie otwarta w maju tego roku.
To jednak nie koniec pomysłów. Kajkowski planuje już nowe lokalizacje filii, m.in. w Zakopanem. Ponadto chce, aby w tym roku ich autokar – mobilne muzeum, którego wnętrze stanowi replikę kokpitu bombowca z okresu II wojny – ruszył z misją edukacyjną do szkół w całym kraju.
Największym marzeniem byłego komandosa jest jednak sprowadzenie do Polski latającego egzemplarza Spitfire’a, legendarnego myśliwca z czasów II wojny, którym latali polscy piloci, także ppłk Zumbach. – W muzeum powstaje makieta 1:1 tego samolotu, ale oryginał z lat II wojny – na świecie zostało już niestety tylko kilka sprawnych egzemplarzy – byłby prawdziwą perełką… – zamyśla się właściciel muzeum.
Do wsparcia projektu „Spitfire. W hołdzie polskim lotnikom z okresu II wojny światowej – bohaterom wolności” Kajkowski chce namówić ministerstwo kultury. Wysłał już w tej sprawie pismo do wiceministra Szymona Giżyńskiego, sekretarza stanu w resorcie kultury. – Jeśli się uda, samolot stanie się pomnikiem zasług polskich pilotów – dodaje.
Polacy nad Anglią
Dywizjon 303 „Kościuszkowski” był jednym z 10 polskich dywizjonów myśliwskich, które powstały podczas II wojny w Wielkiej Brytanii. Powołano go w sierpniu 1940 roku. Jego piloci, na myśliwcach Hawker Hurricane, uczestniczyli m.in. w bitwie o Anglię, nalotach na Niemcy czy lądowaniu aliantów we Francji. Dywizjon zaliczany jest do najlepszych jednostek myśliwskich II wojny światowej. Jednostka została rozwiązana w grudniu 1946 roku.
Ppłk pil. Jan Zumbach przed wojną służył w 111 Eskadrze Myśliwskiej. W 1940 roku znalazł się w Wielkiej Brytanii i został przydzielony do Dywizjonu 303. Walczył w bitwie o Anglię, a od maja do grudnia 1942 roku dowodził dywizjonem. Wiadomo, że podczas II wojny zestrzelił 13 samolotów, co do pięciu kolejnych – nie ma pewności. Został odznaczony m.in. Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari. Zmarł w 1986 we Francji, został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.
autor zdjęć: muzeum303.pl
komentarze