Wprawdzie selekcji nie przechodzi sprzęt, tylko ludzie, ale bez dobrych butów czy śpiwora zaliczenie górskiego etapu sprawdzianu będzie wyjątkowo trudnie. Instruktorzy JW Agat radzą, jak wybrać najlepszy ekwipunek, co spakować do plecaka przed wyjazdem w góry i czy jest coś, w co warto zainwestować, by zwiększyć swoje szanse na zostanie żołnierzem wojsk specjalnych.
– Trzy rzeczy, na które trzeba zwrócić uwagę i w które warto zainwestować, to śpiwór, plecak i buty – zaznacza Dzik, żołnierz Agatu, instruktor z wieloletnim doświadczeniem. – A z tej trójki najważniejsze są buty. Jeśli nie masz dobrych butów, położysz selekcję. Owszem, zdarzają się ludzie, którzy poradzą sobie w adidasach, ale to wyjątki – dodaje.
Jakie więc powinny być buty idealne? – Przede wszystkim rozchodzone. Te, w których przeszedłem selekcję wiele lat temu, miały cztery lata. Znałem je, testowałem w górach dziesiątki razy. Były wygodne, dopasowane do mojej stopy. Tuż przed egzaminem oddałem je tylko do szewca, żeby je zaimpregnował – mówi Maciek, instruktor o dużym doświadczeniu. Buty powinny sięgać za kostkę i mieć dość miękką podeszwę. – Niektórzy radzą, aby kupować większy rozmiar, by opuchnięta od marszu noga mieściła się w nich. Ja tego sposobu nie polecam. Kiedy but jest za duży, otarcia wystąpią na pewno. Będzie bolało – przekonuje Dzik.
Instruktorzy zastrzegają, że obuwie, nawet to najlepsze, może jedynie zminimalizować otarcia stóp. – Będą otarcia, będą rany, będą odciski. Trzeba się na to przygotować. Dlatego wcześniej należy sprawdzić, czy na nasze stopy lepiej działają kremy czy może zasypki do stóp. A podczas selekcji warto wykorzystywać każdą wolną chwilę na masowanie stóp – mówi Paweł. – Kiedy przechodziłem swoją selekcję, masaż stóp był dla mnie priorytetem. W dużej mierze dzięki temu przeszedłem sprawdzian w górach.
Sztuka pakowania
Na co zwrócić uwagę w przypadku plecaka? – Powinien mieć pojemność około 50 l, choć zdarzali się kandydaci, którzy mieścili swój „bagaż” w 30-litrowym – mówi Maciek. Oprócz tego plecak musi być lekki i mieć jak najlepsze systemy regulacyjne: pas biodrowy i pasy nośne, które można wyprofilować zgodnie z indywidualnymi potrzebami. Ważne, by miał kieszeń wewnętrzną, w którą podczas selekcji można schować mapę, oraz kieszenie boczne i wyjście na rurkę butelki typu camelbak. – Tak jak butów, plecaka też nie polecałbym kupować w internecie, bo warto go przed zakupem włożyć na plecy. Ale to, czy dobrze leży, i tak okaże się dopiero podczas wyprawy w góry. Dlatego tak jak pozostały sprzęt trzeba go przetestować podczas wędrówek – przyznaje Maciek. Plecak to jedno, umiejętność zapakowania się to drugie. Dobrze jest wiedzieć, jak to zrobić, aby rzeczy były ułożone warstwami i miały stałe miejsce. – Kiedy zbyt długo szukasz mapy, możesz zdenerwować instruktora – zauważa Twardy, jeden z żołnierzy.
Trzecia rzecz z niezbędnika to śpiwór. – Na miejscu kandydatów sprawdzałbym pogodę długoterminową i pod kątem tej prognozy wybierał śpiwór. Trzeba zwracać uwagę na jego parametry, tzn. w jakie temperaturze jego używanie będzie komfortowe – wyjaśnia Dzik. Instruktorzy nie polecają śpiworów z wypełnieniem z puchu naturalnego. – Gdy puch zmoknie, bardzo trudno go wysuszyć. A spanie w mokrym śpiworze nie należy do przyjemności – dodaje instruktor.
Warto przemyśleć wybór bielizny, skarpet, rękawiczek i czapki. – Bardzo popularna jest obecnie wełna owcza merino. Świetnie odprowadza wilgoć i dobrze grzeje. Ale mnie, na przykład, jest w niej za gorąco. Dlatego warto testować różne materiały – mówi Maciek. – Nie bierzcie w góry rękawiczek polarowych. Jeśli je zamoczycie, nie wysuszycie ich łatwo. Polecam cienkie tkaniny, które schną bardzo szybko i dobrze chronią od wiatru – dodaje Dzik.
Kolejna rzecz do przemyślenia to wybór kurtki. – Powinna być lekka i ciepła, taka, którą da się zwinąć i włożyć choćby do kieszeni – zaznacza Maciek. – Może być z naturalnego puchu, ale proponowałbym dorzucić do niej kurtkę z tworzywa wodoodpornego, która zabezpieczy nas w czasie deszczu – dodaje instruktor.
Selekcja na talerzu
Oczywiście nawet najlepszy sprzęt na nic się nie zda, jeśli kandydat nie popracuje nad kondycją. – Będę powtarzał do znudzenia. Do selekcji, która odbywa się w górach, możesz się przygotować tylko w górach. Siłownia i płaski teren to za mało – podkreśla Maciek. Ile wyjazdów w góry potrzebuje ktoś, kto nie ma doświadczenia w pieszych wędrówkach? – To indywidualna sprawa, ale myślę, że pięć, sześć razy to minimum – mówi jeden z instruktorów. – Mam na myśli wyjazdy kilkudniowe, a nie kilkugodzinne. W górach pod gołym niebem trzeba spędzić przynajmniej jedną noc – dodaje. – Przed swoją selekcją byłem w górach wiele razy. Uczyłem się chodzić z wojskową mapą, testowałem buty, spałem pod gołym niebem, sprawdzałem swoją wytrzymałość fizyczną – mówi Dzik.
Zmagania w górach najlepiej połączyć z treningami siłowymi. Jak ćwiczyć? Tu zdajmy się na rady trenera, który – wiedząc jakie wyzwanie nas czeka – na pewno przygotuje najbardziej odpowiedni plan ćwiczeń.
Nie obędzie się też bez diety. Jak odżywiać się przed selekcją? – Stopniowo ograniczać kaloryczność posiłków. Najpierw zrezygnować z cukrów, potem stopniowo eliminować węglowodany. Sprawdzać, jak się czujemy na diecie około 1500 kcal w domu, a potem z tą samą liczbą kalorii pojść w góry – radzi Twardy. – Ale przed samą selekcją włączyć do diety dużo węglowodanów, by zyskać siłę – dodaje Dzik.
Można też sięgnąć po suplementy. – Przede wszystkim magnez. Wystarczą trzy miesiące regularnego przyjmowania magnezu, by skurcze w łydkach zaczęły nas męczyć dopiero trzeciego, a nie pierwszego dnia selekcji. A to robi kolosalną różnicę – przekonuje Paweł, który kilka lat temu przeszedł selekcję, a dziś jest medykiem w JW Agat. Instruktorzy podkreślają, że lepiej sobie darować nielegalne środki, które pomagają zbudować na przykład mięśnie. Po pierwsze, wypłuczą się z organizmu już pierwszego dnia selekcji. Po drugie, nie da się ukryć, że ktoś bierze takie preparaty. – I ktoś taki od razu ma dużego minusa – ostrzega Paweł.
Kandydat mocny mentalnie
Instruktorzy podkreślają, że nie da się przejść selekcji bez przygotowania, choć bywają wyjątki. – Zwykłym śmiertelnikom, którzy nie posiadają nadzwyczajnych mocy, radziłbym na wiele miesięcy przed selekcją odstawić alkohol i ograniczyć kawę, by nie wypłukiwać z organizmu magnezu – mówi Twardy. Paweł dodaje, że warto pomyśleć o rozsądnym jedzeniu podczas selekcji. – Brzmi jak żart, ale róbmy tyle, ile możemy. Zaplanujmy, kiedy jemy, kiedy pijemy. Nie zjadajmy całej czekolady naraz. Przed selekcją dobrze wybierzmy konserwy, kupmy te najbardziej kaloryczne oraz… smaczne. Jedzenie, które planujemy zabrać na sprawdzian, trzeba przetestować w górach – mówi Paweł.
Nie bez powodu na selekcji powtarza się jak mantrę, że najważniejsza jest głowa. Żeby nasza psychika działała najlepiej, jak to możliwe, trzeba o nią zadbać. – Czasami, gdy w życiu osobistym są jakieś problemy, warto odpuścić selekcję, nie marnować szansy. Bo trudno jest się na pięć dni odciąć się od tego, co w domu. Wiele osób nie może się skoncentrować na zadaniach, bo myślami jest gdzie indziej – mówi jeden z instruktorów. Kolejna rzecz to właściwe podejście do selekcji. – Można sobie podzielić wszystko na etapy. Nie myślimy o całym dniu, który przed nami, ale o najbliższej godzinie, potem o kolejnej. Skupmy się na najbliższym zadaniu, a nie zastanawiajmy się, co nas czeka jutro – radzi Paweł. Warto też popracować nad motywacją. – Dla jednych to rodzina, która będzie dumna z nas, dla innych perspektywa polepszenia zarobków. Podczas swojej selekcji często się modliłem. Bardzo mi to pomagało – mówi Paweł.
Instruktorzy, opowiadając o sprzęcie, podkreślają, że wszystko da się zrobić, nie inwestując w przygotowania wielkich pieniędzy. – Sprzęt trzeba kompletować etapami. Mieliśmy kandydata, który wziął kredyt na 20 tys. zł, które przeznaczył na zakup świetnego sprzętu. Odpadł drugiego dnia. Nie był mentalnie gotowy na selekcję – mówi Dzik. – Do przygotowań do selekcji polecam podejść z dużym rozsądkiem. To zawsze pomoże, nigdy nie zaszkodzi – dodaje instruktor.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze