Jestem dumny, że mogę stać na czele tak elitarnej formacji. Polskie wojska specjalne to marka rozpoznawana na całym świecie. Profesjonalizm żołnierzy i poświęcenie są największą nagrodą na jubileusz 10-lecia – mówi gen. bryg. Wojciech Marchwica, dowódca Komponentu Wojsk Specjalnych. Dodaje, że specjalsi rozpoczynają już przygotowania do kolejnego dyżuru w siłach NATO.
Tegoroczne święto wojsk specjalnych jest wyjątkowe, obchodzimy bowiem 10. rocznicę powołania tego rodzaju sił zbrojnych.
Wojska specjalne to ważny element systemu bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego naszego kraju. Działania żołnierzy polskich wojsk specjalnych, szczególnie w Iraku i Afganistanie, zrobiły duże wrażenie na sojusznikach, ale też i na obserwatorach militarnej sceny. Dzięki skutecznym działaniom i ich precyzji staliśmy się na świecie rozpoznawalną marką i zdobyliśmy uznanie partnerów.
Dla mnie to jednak święto szczególne. Występuję w roli gospodarza, mimo że z wojskami specjalnymi związany jestem od niedawna. Jestem jednak bardzo dumny, że stoję na czele tak wyjątkowej i elitarnej formacji. Profesjonalizm żołnierzy, ich poświęcenie w służbie i oddanie to największa nagroda na jubileusz WS.
Jakie dla polskich wojsk specjalnych były minione lata?
Świętujemy rocznicę powstania wojsk specjalnych jako rodzaju sił zbrojnych. Jesteśmy jednocześnie świadkami tego, jak historia zatacza koło. Powstanie Dowództwa WS i podporządkowanie mu w 2007 roku jednostek wojsk specjalnych było czymś unikatowym na skalę europejską. Model obowiązujący w Polsce stawiano innym krajom za wzór. Gdy osiągnęliśmy najwyższy poziom zdolności, w wyniku reformy struktur dowodzenia i rozbicia kompetencji DWS pomiędzy dowództwa generalne i operacyjne, straciliśmy impet. Ale teraz jesteśmy optymistami i wyczekujemy zmian, które uproszczą mechanizmy dowodzenia, przywrócą pełne kompetencje dowódcy WS, dostosują struktury i możliwości WS do dynamicznie zmieniającej się sytuacji bezpieczeństwa na świecie.
Dowodzenie Komponentem Wojsk Specjalnych objął Pan niedawno. Jak WS będą się rozwijać pod Pana kierownictwem?
Nie można objąć tak ważnego stanowiska i z arogancją twierdzić, że ma się receptę na wszystko. Nie chcę podważać dorobku ludzi, którzy przez dekadę pracowali na potęgę WS. Nie przekreślam tego, co robili, mówiąc, że ja wiem lepiej. Bo nie wiem. Uczę się od moich poprzedników, korzystam z ich wiedzy i doświadczeń, choć oczywiście mam swoją wizję rozwoju WS.
Chciałbym, aby polskie WS były coraz bardziej kompatybilne z siłami specjalnymi NATO. Musimy dbać o to, by we wspólnym działaniu nie było żadnych zacięć, bo dobra współpraca międzynarodowa przełoży się na skuteczność w działaniu na rzecz obrony własnego kraju. Wojska specjalne będą rozbudowywać nowe zdolności, tak by sprostać współczesnym zagrożeniom. Nie możemy nie tylko pozostawać w tyle, lecz powinniśmy wyprzedzać zagrożenia przynajmniej o krok.
Dzisiejsze wojska specjalne tworzy pięć jednostek: Komandosi z Lublińca, Formoza, Agat, Nil i GROM. Czy w planach jest rozbudowanie tej struktury o nowe pododdziały?
W tej chwili będziemy się skupiać raczej na usprawnieniu systemu dowodzenia wojskami specjalnymi. Obecnie nie ma planów powiększenia rodziny WS z wyjątkiem 7 Eskadry Działań Specjalnych, która podlega pod wojska specjalne jedynie operacyjnie. Dla mnie jako dowódcy KWS korzystniejsze byłoby, gdyby 7 Eskadra została włączona do jednostek specjalnych. Skróciłoby to łańcuch dowodzenia i pozwoliłoby nam działać szybciej i wydajniej. Koncepcję tę rozumieją nasi wyżsi przełożeni, ale decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły.
Jakie wyzwania czekają polskich specjalsów w najbliższych latach?
Bez wątpienia najważniejszym będzie przygotowanie się do rocznego dyżuru w Siłach Odpowiedzi NATO. W 2020 roku Polska, jako państwo ramowe, wystawi komponent gotowy do działania w dowolnym miejscu na świecie. Naszym zadaniem jest przygotowanie dowództwa, które może kierować operacjami sił specjalnych NATO, a także wydzielenie odpowiednio przygotowanych do dyżuru zespołów bojowych. Operatorzy będą mogli prowadzić całe spectrum operacji specjalnych od rozpoznania przez szkolenie lokalnych sił, po ewakuację obywateli z terenów zagrożonych. Oczywiście podczas dyżuru będziemy współpracować z sojusznikami, ale jeszcze za wcześnie, by mówić o tym, jakie kraje będą współuczestniczyły w tworzeniu tych struktur.
Podobne wyzwanie Polska podjęła w 2015 roku.
Tak, dołączyliśmy wówczas do grona kilku państw, które mają takie zdolności. Na podstawie doświadczeń z poprzedniego dyżuru wiemy, że trzeba do tego zadania solidnie się przygotować. Wymagania, jakie stawia nam Sojusz Północnoatlantycki, pokazują, że trzy lata na przygotowanie do dyżuru to wcale nie jest dużo czasu.
Swoją gotowość do działania potwierdzicie w 2020 roku. Z jakimi wyzwaniami do tego czasu zmierzą się nasi specjalsi?
Dla wojsk specjalnych wyzwaniem jest zawsze pozyskiwanie nowych, wartościowych kandydatów do służby. Ponieważ proces selekcji przechodzi zaledwie 15–20% kandydatów, musimy się postarać, by ludzie, którzy do nas trafiają, mogli się pochwalić najlepszymi kwalifikacjami. Dowództwo KWS będzie uważnie przyglądać się procesowi kwalifikacji i w nim uczestniczyć. Zastanawiamy się nad tym, czy kwalifikacji nie organizować centralnie. Wtedy na podstawie zweryfikowanych kwalifikacji i predyspozycji kandydatów kierowalibyśmy ich do poszczególnych jednostek na selekcję.
Nadal priorytetowy dla nas jest nabór pośród żołnierzy i funkcjonariuszy, choć oczywiście nie jest to jedyna droga do WS.
W Lublińcu działa Ośrodek Szkolenia WS, w którym na specjalsów szkolą się ludzie z cywila, bez doświadczenia wojskowego.
Jesienią ruszy kolejna edycja szkolenia dla cywilów. Jednak niewykluczone, że w przyszłości placówka ta znacząco zmieni swój charakter. Chciałbym, aby w miejsce ośrodka powstało centrum szkolenia wojsk specjalnych. Nasze koncepcje zyskały aprobatę kierownictwa resortu, dlatego też pomału przygotowujemy się do tego projektu. Centrum szkoliłoby na potrzeby wojsk specjalnych, ale nie tylko kandydatów z cywila, lecz także prowadziłoby specjalistyczne kursy dla oficerów i podoficerów WS. Poza tym w placówce mogliby się szkolić np. żandarmi z oddziałów specjalnych, a także wyselekcjonowani do współpracy z WS żołnierze wojsk obrony terytorialnej.
autor zdjęć: arch. WS
komentarze