Terroryści przymocowali własnej roboty ładunek wybuchowy do śruby statku, który cumuje w jednym z islandzkich portów. Żołnierze musieli go odszukać, wydobyć na ląd, zbadać i unieszkodliwić. Tak polscy nurkowie minerzy trenowali przez dwa tygodnie podczas międzynarodowych ćwiczeń „Northern Challenge 2016”.
Lodowate wody Atlantyku, temperatura powietrza nieprzekraczająca 10 stopni Celsjusza, do tego porywisty wiatr i zacinający deszcz. Pogoda zdecydowanie nie rozpieszczała 200 saperów i nurków z 14 państw NATO, którzy zjechali na Islandię na ćwiczenia „Northern Challenge 2016”. – Ale przecież nie chodzi o to, żeby było przyjemnie. Możliwość popracowania w trudnych warunkach ma wyłącznie plusy – zaznacza por. mar. Mateusz Morawiec, jeden z nurków reprezentujących 8 Flotyllę Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Trzeba dodać, że pogoda stanowiła zaledwie przygrywkę do prawdziwych problemów, z którymi musieli zmierzyć się żołnierze.
Scenariusz ćwiczeń organizowanych przez islandzką straż przybrzeżną nawiązywał do wydarzeń ze wschodniej Ukrainy. Zgodnie z nim na wyspie uaktywnili się separatyści, którzy za cel postawili sobie destabilizację państwa. Ich plan przewidywał przeprowadzenie wielu zamachów zarówno na lądzie, jak i w portach. Podzieleni na kilkuosobowe drużyny saperzy i nurkowie mieli temu zapobiec. Dodatkową komplikację stanowił fakt, że terroryści posługiwali się tzw. IED, czyli improwizowanymi urządzeniami wybuchowymi. – Unieszkodliwienie ich jest znacznie trudniejsze niż likwidacja min czy bomb używanych przez wojsko – przyznaje por. mar. Piotr Nowak, zastępca dowódcy polskich nurków, którzy ćwiczyli na Islandii. – Tam mamy opisy, dokumenty, instrukcje, które wystarczy przestudiować. Tutaj jesteśmy zdani niemal wyłącznie na doświadczenie żołnierzy – dodaje.
Na Islandii IED były podkładane w bardzo różnych miejscach. – Obszar, na którym działali nasi nurkowie, obejmował pięć portów w okolicach Keflavik, a także 40 lokalizacji lądowych. Ładunki często były przytwierdzane do podwodnej części kadłubów jednostek pływających, do ich śrub czy też opon, które przy nabrzeżu pełnią funkcję odbijaczy – wylicza por. mar. Nowak. Przed każdą z akcji operatorzy dostawali zgłoszenie z przybliżoną lokalizacją ładunku. Wychodziło ono z centrum zarządzania, mieszczącego się w jednym z budynków straży przybrzeżnej, bezpośrednio zaś było przekazywane przez tak zwanych rozjemców. Odgrywali oni rolę policjantów czy zarządców portu, potem zaś pilnie obserwowali i oceniali działania poszczególnych zespołów. – Ważne było absolutnie wszystko: od podziału operacji na poszczególne fazy, poprzez rozdział zadań, sposób zabezpieczenia i przeszukania zagrożonego rejonu, aż po likwidację ładunku – wylicza por. mar. Morawiec, który na Islandii pełnił funkcję rozjemcy.
Kiedy nurkowie znajdowali ładunek pod wodą, musieli szybko zdecydować: niszczymy go na miejscu, czy wydobywamy na ląd, gdzie „ajdika” będzie można prześwietlić promieniami rentgena i przekonać się, w jaki sposób został zbudowany. Podczas realizacji poszczególnych zadań ćwiczący korzystali z całej gamy specjalistycznego sprzętu: od robotów saperskich, poprzez kombinezony antywybuchowe, sprzęt nurkowy, wykrywacze metali, aż po wspomniane już aparaty rentgenowskie i zestawy pirotechniczne. – Przez dwa tygodnie byliśmy zajęci od wczesnego ranka aż do wieczora. Zebraliśmy bezcenne doświadczenia, również dzięki temu, że mogliśmy obserwować i wymieniać uwagi z naszymi sojusznikami – podkreśla por. mar. Morawiec i dodaje, że zapewne zaowocuje to wprowadzeniem kilku drobnych zmian w technikach działania polskich nurków.
W ćwiczeniach „Northern Challenge” Polacy wzięli udział już po raz drugi. Tym razem na Islandię poleciało 11 nurków minerów z 12 i 13 Dywizjonu Trałowców. Obydwie jednostki wchodzą w skład 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Na co dzień minerzy zabezpieczają działania okrętów i niszczą niebezpieczne przedmioty zalegające pod powierzchnią Bałtyku. Wielu z nich ma na koncie udział w misjach SNMCMG-1, czyli Stałego Zespołu Sił Obrony Przeciwminowej NATO. Dba on o bezpieczeństwo żeglugi w północnej części Europy, a także uczestniczy w operacjach bojowych, które polegają na neutralizacji min, bomb i amunicji z czasów II wojny światowej.
Ćwiczenia „Northern Challenge” odbywają się na Islandii co roku. Straż przybrzeżna tego kraju dysponuje jednymi z najlepszych na świecie specjalistów od neutralizowania niebezpiecznych materiałów na lądzie i morzu. Dla Islandczyków ma to ogromne znaczenie, bo choć ich kraj bezpośrednio nie brał udziału w II wojnie światowej, na jego terytorium jest wiele pozostałości po niej. W okolicach wyspy przebiegały szlaki konwojów atlantyckich z zaopatrzeniem dla walczącej Europy. Miny ustawiali tam zarówno Niemcy, jak i sami alianci, którzy chcieli trzymać na dystans nieprzyjacielskie U-Booty. Od początku lat 40. XX wieku na Islandii znajdowała się też baza wojsk najpierw brytyjskich, potem zaś amerykańskich.
autor zdjęć: GNM 12 DTR
komentarze