Co spakować do „plecaka ucieczkowego”, które dzikie rośliny są trujące, a które można jeść i jak pomóc ofierze wypadku drogowego – przez trzy dni uczestnicy pierwszego zlotu Black Fox Adventure dowiadywali się o technikach przetrwania. W Obornikach Wielkopolskich można też było wziąć udział w walce na lasery i zobaczyć, jak wyglądał obóz polskich komandosów w Szkocji w 1942 roku.
– Bądź jak najlepiej przygotowany, a poczujesz się bezpieczniej – to hasło preppersów, czyli osób, które starają się zawczasu przygotować na różne kataklizmy, np. trzęsienie ziemi, powódź, atak terrorystyczny czy epidemie. Zdanie to stało się mottem uczestników odbywającego się po raz pierwszy zlotu Black Fox Adventure. Imprezę, która zaczęła się w ostatni piątek i trwała do niedzieli, zorganizowało stowarzyszenie Black Fox Survival, zajmujące się nauką i upowszechnianiem technik oraz metod przetrwania.
Główną ideą zlotu było pokazanie różnych odmian prepperingu, czyli technik przetrwania wykorzystujących elementy zaczerpnięte z wojskowości i ratownictwa. – Nie każde wydarzenie uda się przewidzieć, ale każda poznana technika przetrwania zwiększa nasze szanse na przeżycie – mówił Krystian Koralewski z Black Fox Survival, jeden z organizatorów zlotu w Obornikach Wielkopolskich.
Patryk Rosin ze stowarzyszenia podkreśla, że organizatorzy chcieli umożliwić uczestnikom i instruktorom wymianę doświadczeń survivalowych. – Funkcjonowanie w sytuacjach trudnych wymaga szybkiej adaptacji do warunków, dlatego warto mieć wiedzę praktyczną i teoretyczną z różnych dziedzin – mówi podczas imprezy jeden z instruktorów, Arkadiusz Wójcik ze Szkoły Przetrwania ZONA z Wągrowca, były strażak szkolący z ratownictwa wysokościowego i nurkowania.
Laserem we wroga
Jedną z atrakcji zlotu była możliwość udziału w „potyczce” z użyciem sytemu pozoracji pola walki Laser Tag. Uczestnicy ćwicząc współdziałanie w grupie, mieli zdobyć i utrzymać teren. – Dzięki podczerwiennym emiterom i odbiornikom montowanym na broni, ludziach, obiektach czy pojazdach można przeprowadzić symulację każdej akcji wojskowej – tłumaczył Łukasz Majcher z firmy Alloutdoor z Puszczykowa. Taka „walka” odbywa się bez urazów i kontuzji „wojowników” oraz bez pozostawionych w terenie kulek, jak to się zdarza w przypadku paintballu czy ASG (repliki broni palnej, z których strzela się plastikowymi kulkami).
Atrakcje czekały też na pasjonatów historycznych militariów. O działaniach i wyposażeniu polskich komandosów podczas II wojny światowej opowiadali członkowie Grupy Rekonstrukcji Historycznej 1 Samodzielnej Kompanii Commando. – Odtworzyliśmy powstałą w 1942 roku w Szkocji pierwszą polską jednostkę specjalną, której żołnierze brali udział w walkach we Włoszech, m.in. pod Monte Cassino – mówił Artur Greser z GRH.
Rekonstruktorzy ze Swarzędza zgromadzili też bogaty zbiór ekwipunku, umundurowania i uzbrojenia jednostki. – Mamy m.in. oryginalną brytyjską kamizelkę ratunkową, wyposażenie apteczki czy skrzynię transportową – wyliczał Przemek Kapturski. Tę ostatnią rekonstruktorzy znaleźli na zboczu Monte Cairo, najwyższego szczytu masywu Monte Cassino, podczas wycieczki do Włoch śladami 1 Commando.
Z kolei wojownicy z Kramu Żmii pokazywali, jak w średniowieczu wyglądał obóz wikingów i jakimi metodami walczono.
Uczestnicy zlotu poznali także sposoby ewakuacji z wysokości, rozpoznawania i wykorzystania dzikich roślin jadalnych. Grzegorz Prządka, który przez osiem lat służył w Legii Cudzoziemskiej, m.in. w Gujanie Francuskiej, pokazywał jak rozbić obozowisko w dżungli. Natomiast Patryk Rosin mówił o plecakach ucieczkowych szykowanych „na wszelki wypadek”. Jak wyliczał, w jego 20-litrowym plecaku jest m.in. woda, naczynie do gotowania, tabletki do odkażania wody, racja żywnościowa, coś ciepłego do ubrania, apteczka, krzesiwo. – Każdy powinien skompletować swój plecak sam zgodnie z własnymi potrzebami – zaznaczył Patryk.
– Taki zlot to fajny sposób, aby w jednym miejscu poznać wiele nowych umiejętności i porozmawiać ze specjalistami z różnych dziedzin – podkreślał Tomek z Poznania. Jego kolega Marek jako główny atut imprezy wymienił zajęcia ratownicze. Prowadził je m.in. Aleksander Więckowski. Instruktor z Kelo Rescue pokazywał, jak udzielić pomocy poszkodowanemu w wypadku samochodowym i jak dostać się do rannego w rozbitym aucie. – Nieważne, jak wiele rzeczy macie przy sobie, istotne, czy umiecie je wykorzystać – powtarzał Więckowski. Adam Prokopczyk ze szkoły ZONA dodawał, że w survivalu i prepperingu oprócz zgromadzonego ekwipunku i zdobytej wiedzy liczy się przede wszystkim wola przetrwania.
Obrona terytorialna odstraszy potencjalnego przeciwnika
Niemal 80 uczestników zlotu w Obornikach poznało także różne warianty budowy obrony terytorialnej. – Naszym zdaniem najlepsza koncepcja zakłada powstanie wojsk OT bazujących na nowocześnie uzbrojonej lekkiej piechocie – mówił Paweł Szwarc, prezes poznańskiego Stowarzyszenia Obrony Terytorialnej SWOT. Według niego OT powinna być częścią armii, ale nie może zastąpić wojsk operacyjnych. – Naszą siłą jest dobra znajomość terenu i jego mieszkańców, a determinacja osób służących w OT powinna zniechęcać potencjalnych wrogów do ataku na nasz kraj – przekonywał Szwarc.
Młodzież ze SWOT zaprezentowała też techniki strzeleckie i zasady bezpiecznej obsługi broni.
autor zdjęć: Jarosław Wiśniewski
komentarze