Spakowali ubrania na zmianę, płaszcze przeciwdeszczowe, suchy prowiant i zapas wody. Wystartowali spod pomnika Obrońców Wybrzeża na Westerplatte, aby po sześciu dniach i przejechaniu 800 kilometrów dotrzeć na metę na drugim końcu Polski – w Nowym Sączu. Dwaj Brytyjczycy, ojciec i syn, wyruszyli w rowerową podróż, aby promować akcję „Przystanek bohater”, ideę pomocy polskim żołnierzom poszkodowanym podczas misji zagranicznych. Każdego dnia pokonywali ponad sto kilkadziesiąt kilometrów. Po drodze namawiali wszystkich, by wsparli finansowo działalność Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju, które objęło patronat nad ich rajdem.
INICJATYWA BRYTYJCZYKÓW
Dlaczego Anglicy chcą pomóc polskim żołnierzom? Były attaché wojskowy w Polsce, emerytowany pułkownik Peter Swanson, oraz jego syn Rupert, który przez kilka lat służył w Brytyjskich Siłach Rezerwowych, zgodnie twierdzą, że kochają armię. Wywodzą się z rodziny o tradycjach wojskowych.
„Dzięki profesjonalizacji armii oraz rosnącej liczbie misji zagranicznych polscy żołnierze coraz częściej znajdują uznanie”, mówi Rupert Swanson. „Wiele słyszy się o ich bohaterstwie, odwadze, sile i profesjonalizmie, czasem o ich śmierci i bolesnej rozłące z rodziną, niestety nie tak wiele o żołnierzach powracających z zagranicznej służby: rannych, dotkniętych traumą, niezdolnych do wykonywania swojego zawodu. Na Zachodzie weterani zagranicznych misji mogą liczyć na dużo większą pomoc ze strony państwa i organizacji pozarządowych, co pozwala im powrócić do w miarę normalnego życia”.
PRZYSTANEK BOHATER
Stąd „Przystanek bohater”. Projekt inspirowany inicjatywą znanej organizacji brytyjskiej Help For Heroes. Tam przez trzy lata działalności udało się jej zebrać, głównie dzięki rowerowym rajdom, aż 90 milionów funtów. Rupert i Peter Swansonowie mają nadzieję, że choć w części uda się im powtórzyć sukces, jaki podobna akcja odniosła w Wielkiej Brytanii. A może zapoczątkują akcję charytatywnych rajdów rowerowych organizowanych z myślą o polskich żołnierzach, którzy ucierpieli na misjach?
Są też prywatne przyczyny zorganizowania rajdu. Siostra Ruperta wyszła za mąż za Polaka. Rupert także ożenił się z Polką i od siedmiu lat mieszka w Warszawie. „Jesteśmy mocno związani z Polską”, przyznaje.
W Piotrkowie powitała ich reprezentacja żołnierzy z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego. Na ostatnich kilometrach, w drodze do Nowego Targu, wyspiarzom towarzyszył starszy szeregowy Emil Uran z 6 Brygady Powietrznodesantowej w Bielsku-Białej. Emil w sierpniu 2008 roku w czasie służby w III zmianie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie został ciężko ranny w wyniku wybuchu przydrożnego ładunku (IED). Po długiej rehabilitacji powrócił do jednostki na stanowisko przeznaczone dla żołnierzy z ograniczeniami zdrowotnymi. Dlaczego dołączył do Brytyjczyków? „Nie mogłem przejść obojętnie. Przecież oni zrobili coś wielkiego, żeby nam pomóc”, mówi Emil. Dlatego wsiadł na rower i razem z narzeczoną przejechali z Brytyjczykami ostatnie trzydzieści kilometrów trasy.
Anglicy w czasie rajdu nie zbierali datków. Informowali o akcji „Przystanek bohater” i zachęcali do jej wsparcia. Każdy może dokonać wpłaty bezpośrednio na konto Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju, w tytule przelewu wpisując „Przystanek Bohater/Help For Polish Heroes”. Pierwsze pieniądze już wpłynęły, przyznaje Daniel Kubas, szef stowarzyszenia.
Fot. arch. Swansonów, arch. E. Urana
komentarze