Sojusznicze manewry „Baltops”, które w dużej części odbyły się na polskich wodach Bałtyku, nowa formuła najważniejszych krajowych ćwiczeń „Ostrobok” i „Wargacz”, misja ORP „Mewa” w zespole przeciwminowym NATO – upływający rok był dla naszych marynarzy bardzo intensywny.
– Siły marynarki wojennej oraz jej personel uczestniczyli w dziesięciu międzynarodowych ćwiczeniach – informuje wiceadm. Marian Ambroziak, inspektor marynarki wojennej w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych. Najważniejszym przedsięwzięciem z pewnością był czerwcowy „Baltops 2015”. Zaliczał się on do cyklu manewrów NATO pod wspólnym kryptonimem „Allied Shield”. Zakrojone na szeroką skalę ćwiczenia w środkowo-wschodniej Europie miały pokazać jedność Sojuszu i gotowość do działania w obliczu kryzysu na Ukrainie oraz powtarzających się rosyjskich prowokacji w pobliżu jego granic.
„Baltops” – 49 okrętów NATO
W samym „Baltopsie” wzięło udział 49 okrętów, ponad 60 śmigłowców i samolotów, a także 5600 marynarzy i żołnierzy z 17 państw NATO oraz krajów partnerskich. Polsce organizatorzy powierzyli funkcję gospodarza fazy portowej. Na początku czerwca do Gdyni zawinęły między innymi: potężny amerykański desantowiec USS „San Antonio”, niszczyciel USS „Jason Dunham”, nowoczesne fregaty z Danii czy Turcji.
Marynarka Wojenna RP do ćwiczeń wystawiła dziewięć okrętów, w tym podwodny ORP „Kormoran”, oraz jednostki transportowo-minowe ORP „Lublin” i ORP „Gniezno”. Wspomagały je cztery śmigłowce oraz samolot. Kulminacyjnym momentem manewrów były dwie operacje desantowe. Pierwsza przeprowadzona została w Szwecji, druga na poligonie w okolicach Ustki. Wylądowało tam 700 żołnierzy ze Szwecji, Finlandii, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. – Jesteśmy wdzięczni, że nasi europejscy partnerzy i sojusznicy dołączyli do nas w tym ćwiczeniu, ponieważ regionalne bezpieczeństwo jest wspólnym wysiłkiem, który wymaga komunikacji, zrozumienia, ustabilizowania i utrwalenia wzajemnych relacji – podsumował „Baltops” wiceadm. James Foggo, dowódca Morskich Sił Uderzeniowych i Wsparcia NATO.
Misje „Mewy”
Tymczasem dla załogi ORP „Mewa” ćwiczenie było mocnym akcentem na zakończenie kilkumiesięcznej misji w ramach Stałego Zespołu Sił Obrony Przeciwminowej NATO (SNMCMG1). Polscy marynarze rozpoczęli ją jeszcze w lutym od ćwiczeń bojowych „Rout Survey Kiel” na Zatoce Kilońskiej. Polegały one na monitoringu torów wodnych. Okręty zespołu zlokalizowały 36 niebezpiecznych obiektów, które zalegały na dnie akwenu. Wśród nich były stare torpedy, miny i bomby głębinowe. Połowę z nich namierzyła załoga polskiego niszczyciela min – głównie dzięki nowoczesnemu pojazdowi podwodnemu „Gavia”. O skuteczności tego urządzenia w kolejnych miesiącach marynarze mieli się przekonywać jeszcze kilkakrotnie.
Tak było choćby podczas operacji bojowych na kanale La Manche i Morzu Bałtyckim. Podczas „Beneficial Cooperation”, HOD oraz „Open Spirit” okręty NATO szukały groźnych pozostałości po ostatniej wojnie światowej. Tutaj jednak, w odróżnieniu od ćwiczeń na Zatoce Kilońskiej, marynarze nie tylko przekazywali państwu gospodarzowi dane o położeniu niewybuchów i min, ale też sami je niszczyli. ORP „Mewa” okazała się jednym z najskuteczniejszych okrętów. Załoga wygrała też zawody polegające na poszukiwaniu min ćwiczebnych.
W ramach misji polska jednostka brała też udział w wiosennej edycji ćwiczeń „Joint Warrior 2015” (jedne z największych na świecie manewrów NATO; na północy Szkocji wspólnie ćwiczyło 55 okrętów, 70 śmigłowców i samolotów oraz 13 tysięcy marynarzy i żołnierzy z 18 państw) oraz „Baltic Fortress” na wodach Litwy (18 okrętów z dziewięciu państw; zadania: osłona rurociągów, tankowców, platform wiertniczych).
Łącznie na 17 tygodni spędzonych w zespole 13 upłynęło polskim marynarzom pod znakiem międzynarodowych ćwiczeń i operacji bojowych. Załoga ORP „Mewa” zlokalizowała 131 niebezpiecznych obiektów, które w sumie zawierały 33 tony materiału wybuchowego.
„Kaszub” skierował się na północ
Tymczasem za granicą ćwiczyły też inne polskie okręty. W maju korweta ORP „Kaszub” wybrała się do Norwegii na manewry „Dynamic Mongoose 2015”. Polscy marynarze trenowali tam przede wszystkim poszukiwanie, śledzenie i symulowaną walkę z okrętami podwodnymi. Współpracowali między innymi z francuskimi samolotami i śmigłowcami pokładowymi. W ćwiczeniach wzięło udział 16 jednostek z dziesięciu państw. Wśród nich znalazł się amerykański okręt podwodny o napędzie atomowych USS „Seawolf”.
ORP „Kaszub” uczestniczył też we wrześniowych ćwiczeniach „Northern Coasts 2015”, które tym razem odbyły się w Cieśninach Duńskich. Polska wysłała tam łącznie siedem okrętów. Prócz korwety, reprezentowała nas jeszcze fregata ORP „Kościuszko” wraz ze śmigłowcem pokładowym SH-2G, okręt rakietowy ORP „Grom”, okręt dowodzenia ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki” i trzy trałowce. Scenariusz ćwiczeń zakładał konflikt dwóch bloków państw, które dążyły do przejęcia kontroli nad strategicznym obszarem łączącym dwa morza. W manewrach wzięło udział 40 okrętów i dziesięć statków powietrznych z 16 państw Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Po ich zakończeniu ORP „Kościuszko” wraz z SH-2G skierował się na północ Wielkiej Brytanii, by wziąć udział w jesiennej edycji „Joint Warrior” (30 okrętów, 60 śmigłowców i samolotów, 6,5 tysiąca marynarzy oraz żołnierzy z 14 państw). Polska fregata wykonywała tam zadania strzeleckie, odpierała symulowane ataki samolotów i dywersantów w szybkich łodziach, współpracowała ze śmigłowcem, przetrenowała też tankowanie na morzu po zapadnięciu ciemności.
Nurkowie w akcji
Jak podkreśla wiceadm. Ambroziak, udział okrętów w ćwiczeniach sojuszniczych i międzynarodowych to podstawowy element przygotowania sił marynarki wojennej między innymi do wykonywania zadań w ramach Sił Odpowiedzi NATO.
Ale w międzynarodowych operacjach i manewrach brały udział nie tylko załogi okrętów, śmigłowców i samolotów morskich. Podczas „Open Spirit” w okolicach estońskich wysp Sarema i Muhu pozostałości z II wojny światowej szukali też nurkowie minerzy z 12 i 13 Dywizjonu Trałowców. Kilka miesięcy później wzięli oni również udział w „Northern Challenge 2015”, zakrojonym na szeroką skalę ćwiczeniu saperów, które odbyło się na Islandii. Nurkowie w jednym z portów namierzali i likwidowali improwizowane ładunki wybuchowe, przytwierdzone do kadłubów jednostek pływających.
Współpraca flotylli
Równie intensywnie polscy marynarze trenowali na krajowym podwórku. – W 2015 roku w związkach taktycznych marynarki wojennej oraz jednostkach podległych zorganizowane zostały 43 ćwiczenia: z wojskami, dowództwami i sztabami oraz ćwiczenia przygotowawcze – informuje wiceadm. Ambroziak. – Łącznie wzięło w nich udział 2400 marynarzy i 18 okrętów różnych klas – dodaje.
Najpoważniejszym przedsięwzięciem były oczywiście ćwiczenia „Wargacz” i „Ostrobok”, które stanowiły podsumowanie roku szkoleniowego 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu oraz 3 Flotylli Okrętów w Gdyni. Po raz pierwszy od czasu wprowadzenia w polskiej armii nowych struktur dowodzenia zostały one przeprowadzone w tym samym czasie. Równolegle odbyły się też ćwiczenia Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej pod kryptonimem „Kormoran”. Część zadań okręty, śmigłowce i samoloty wykonywały wspólnie, a czuwali nad tym specjaliści z Centrum Operacji Morskich. – Szkolenie ma być wykonaniem zadania bojowego w czasie pokoju – podkreślał gen. broni Mirosław Różański, dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych. – Dlatego też zależy mi na jak największym stopniu urealnienia tego procesu – dodawał.
autor zdjęć: Marian Kluczyński, MARCOM, Marcin Purman
komentarze