#ObliczaArmii – Lotnicy pełnią dyżury ratownicze i biorą udział w patrolach ekologicznych. Wojskowe służby hydrograficzne badają morskie dno, publikują ostrzeżenia nawigacyjne, tworzą mapy w wersji papierowej i elektronicznej dla żeglugi cywilnej. W ten sposób armia dba o bezpieczeństwo na Bałtyku, współdziałając z instytucjami cywilnymi.
Czerwiec 2015 roku. Załoga śmigłowca Mi-14PŁ/R leci na pomoc uczestniczkom „Onkorejsu”. Kobiety walczące z nowotworem postanowiły, mimo swej choroby, wyruszyć w rejs do Szwecji. Niestety, na pełnym morzu ich jacht zaczął nabierać wody. Lotnicy morscy asekurowali ewakuację z pokładu jednostki 12 osób.
Lipiec. Na Zatoce Puckiej z żaglówki wypada 13-letnia dziewczynka. Na jej poszukiwanie wyrusza załoga śmigłowca „Anakonda”. W ciągu kilku minut dziecko udaje się odnaleźć. Szczęśliwie – całe i zdrowe.
Październik. Śmigłowiec Mi-14PŁ/R podejmuje z pokładu promu „Wawel” marynarza z podejrzeniem ciężkiego urazu głowy. Wcześniej, po silnym uderzeniu, mężczyzna stracił świadomość.
Podobnych akcji w tym roku było już 26. Od początku lat 90. zeszłego wieku aż 504 załogi śmigłowców i samolotów z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej pomogły podczas nich 309 osobom. – Zostaliśmy włączeni do krajowego systemu ratownictwa jako jedyna formacja lotnicza w kraju. Od tego czasu jesteśmy przez całą dobę gotowi brać udział w akcjach ratowniczych i poszukiwawczych na Bałtyku w tak zwanej polskiej strefie odpowiedzialności – wyjaśnia kmdr ppor. Czesław Cichy, rzecznik BLMW. – To obszar liczący ponad 30 tysięcy kilometrów kwadratowych – dodaje. Podczas takich akcji lotnicy ściśle współpracują z Morską Służbą Poszukiwania i Ratownictwa.
Do niedawna całodobowe dyżury równolegle pełnione były na lotniskach w Gdyni-Babich Dołach oraz Darłowie. Od 1 października lotnicy dyżurują już tylko w Darłowie. To efekt wycofania ze służby czterech śmigłowców i skierowania do modernizacji trzech kolejnych. Niewykluczone jednak, że dyżur w gdyńskiej bazie zostanie przywrócony w przyszłym roku wraz z powrotem do służby modernizowanych maszyn. Załogi śmigłowców wspomagane są również przez samolot Bryza z lotniska w Siemirowicach.
Ekomisja
Lotnicy morscy od 2001 roku ściśle współpracują też z Urzędem Morskim, wykonują loty w ramach monitoringu ekologicznego. – Na lotnisku w Siemirowicach, które należy do naszej bazy, stacjonują dwa specjalnie wyposażone samoloty Bryza, które latają na tego typu patrole minimum dwa razy w miesiącu – tłumaczy kmdr pil. Andrzej Szczotka, dowódca 44 Bazy Lotnictwa Morskiego.
Podczas każdego patrolu samolot pozostaje w powietrzu około czterech godzin i pokonuje blisko tysiąc kilometrów. – Latamy trasą wyznaczoną po konsultacjach z pracownikiem Urzędu Morskiego, który zawsze jest na pokładzie – wyjaśnia kmdr pil. Szczotka. Załoga sprawdza, czy wody Bałtyku w tzw. Polskiej Strefie Ekonomicznej nie zostały zanieczyszczone, a jeśli tak – kto się do tego przyczynił.
„Ekologiczna” Bryza została wyposażona w radar obserwacji bocznej i podkadłubowy skaner. Urządzenia te są w stanie oszacować wielkość plamy i jej grubość w poszczególnych miejscach. Zarejestrowany przez aparaturę materiał trafia do Urzędu Morskiego, a jego pracownicy decydują o wszczęciu postępowania administracyjnego i nałożeniu kary na armatora statku, który na przykład zrzucił do morza nieczystości albo zatruł środowisko na skutek technicznej usterki. – W tym roku takich patroli mieliśmy już siedemnaście – informuje kmdr pil. Szczotka. Od końca 2004 roku, kiedy to „ekologiczne” Bryzy stacjonują w Siemirowicach, misji było już 170. Łącznie ich załogi spędziły w powietrzu 740 godzin.
Mapy dla żeglugi cywilnej
Instytucje cywilne korzystają też z usług Biura Hydrograficznego Marynarki Wojennej. Zbiera ono dane na temat przeszkód nawigacyjnych, które zalegają na morskim dnie. Dane są na bieżąco aktualizowane w Internecie, raz na tydzień pojawiają się też w papierowej wersji „Wiadomości Żeglarskich” wydawanych w językach polskim i angielskim. W oparciu o nie Biuro Hydrograficzne wydaje też mapy, z których korzysta żegluga cywilna. Każdego roku powstaje od 15 do 20 kompletów map.
Morskie dno na zlecenie BHMW badają jednostki należące do Dywizjonu Zabezpieczenia Hydrograficznego. Są to dwa okręty: ORP „Arctowski” i ORP „Heweliusz”, kutry oraz najnowszy nabytek – dwukadłubowe motorówki hydrograficzne Wildcat 40.
W tej chwili priorytetem dla hydrografów jest przeprowadzenie tak zwanego sondażu ze stuprocentowym pokryciem na trasach żeglugowych Helcom. To najbardziej uczęszczane szlaki morskie. Oczywiście były one sprawdzane już wcześniej, ale nadal mają wiele „białych plam”. – Teraz posiadamy nowoczesny sprzęt, który pozwoli je wyeliminować – podkreśla kmdr Andrzej Kowalski, szef Biura Hydrograficznego Marynarki Wojennej. Obecnie prace jeszcze trwają. Wkrótce na przykład ORP „Arctowski” będzie prowadził sondaż odcinków na wysokości środkowego Wybrzeża, potem sprawdzane będzie dno Zatoki Gdańskiej. – Powoli jednak zbliżamy się do końca – podsumowuje kmdr Kowalski.
autor zdjęć: kmdr ppor. Czesław Cichy, arch. BLMW, arch. MW
komentarze