Najpierw w teorii poznawali budowę, zasady działania i techniki użycia improwizowanych urządzeń wybuchowych, czyli ajdików. Potem na tzw. ścieżce saperskiej uczyli się, jak je w praktyce rozpoznać i reagować na zagrożenie. To elementy kursu C-IED, który ukończyli żołnierze z 2 złocienieckiej Brygady Zmechanizowanej.
Podstawowy kurs przeciwdziałania improwizowanym urządzeniom wybuchowym (ang. Counter Improvised Explosive Devices – C-IED) odbył się w koszarach 2 Brygady w Złocieńcu. W roli instruktorów wystąpili żołnierze z 2. stargardzkiego batalionu saperów. – W naszym batalionie przeprowadzamy takie szkolenia cztery, pięć razy w roku. Teraz po raz pierwszy organizowaliśmy je wyjazdowo – wyjaśnia st. chor. Jarosław Majka, pomocnik dowódcy ds. podoficerów w batalionie saperów.
W szkoleniu wzięli udział dowódcy drużyn i pomocnicy dowódców plutonów z 2 Brygady. W sumie 24 żołnierzy. Kurs składał się z trzech części. – Na początek zapoznaliśmy żołnierzy z teorią, czyli podstawowymi terminami i pojęciami związanymi z C-IED. Uczyli się identyfikacji ajdików, ich budowy, zasad działania i użycia – mówi st. sierż. Dariusz Janicki instruktor C-IED ze Stargardu.
W tej części kursu żołnierze mieli do dyspozycji sprzęt saperski, w tym m. in.: Sabre 4000 służący do wykrywania materiałów wybuchowych, wykrywacze Minex czy nowy sprzęt do namierzania przewodów DSP 27. Do szkolenia posłużyły też makiety ajdików, skonstruowane z oryginalnych elementów, znalezionych przez żołnierzy w Iraku i Afganistanie.
Procedury w praktyce
Praktyczne zajęcia żołnierze rozpoczęli już drugiego dnia. Instruktorzy uczyli ich m.in. jak rozpoznawać miejsca, w których mogą znajdować się ładunki. – Często nie zwraca się uwagi na potencjalne zagrożenie ajdikiem. Dlatego żołnierze dowiedzieli się, jak identyfikować miejsca, gdzie zamachowiec może ukryć niebezpieczne urządzenia. Mogą to być na przykład grupy drzew, przesieki, wzniesienia. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i myśleć kategoriami zamachowca, żeby łatwiej i bezpieczniej się poruszać – mówi instruktor.
Niebezpiecznych miejsc i urządzeń żołnierze poszukiwali przemierzając wyznaczony odcinek trasy bojowymi wozami piechoty. Potem idąc marszem ubezpieczonym pokonywali tzw. saperską ścieżkę. – Z perspektywy pieszego musieli odnaleźć urządzenia niebezpieczne oraz określić ich rodzaj i sposób odpalania. Na 14 ukrytych pułapek udało się im odnaleźć 11, zarówno naciskowych, jak i tych odpalanych drogą radiową lub przewodową – relacjonuje st. sierż. Janicki.
Żołnierze poznawali też procedury zachowań obowiązujących po znalezieniu urządzeń wybuchowych. – Omawialiśmy to, co może się zdarzyć na drodze. Na przykład po zatrzymaniu pojazdu żołnierz musi przeszukać teren, a w przypadku znalezienia ajdika – odizolować niebezpieczne miejsce – mówi st. sierż. Janicki.
Według scenariusza
W trzecim dniu kursu żołnierzy czekało zadanie na pasie taktycznym. Scenariusz zakładał, że pluton musi przewieźć grupę osób na wskazanej trasie, mającej około 1,5 kilometra. Na drodze ukryto różne ładunki, w tym materiały wybuchowe domowej produkcji, zakopano puszki, przewody. – Zadania związane z poszukiwaniem ajdików połączyliśmy z działaniami ogólnowojskowymi. Na trasie odgrywaliśmy ataki dywersantów, więc szkoleni musieli też działać od ostrzałem. Pod koniec zadania jeden z pojazdów wjechał na pułapkę, więc żołnierze przećwiczyli także ewakuację rannych z pojazdu – instruktor C-IED.
Ocenia, że podstawowe szkolenia żołnierzy z zakresu IED są niezbędne. – Niektórzy się zastanawiają, po co je organizować, skoro misje w Iraku i Afganistanie się skończyły. Jednak miejsce działań wciąż się zmienia, nie wiemy co nas czeka w przyszłości. Zagrożenia istnieją stale, więc lepiej wyszkolić się zawczasu i nauczyć żołnierzy taktycznego działania w takich sytuacjach – przyznaje st. sierż. Janicki.
autor zdjęć: arch. 2 bsap
komentarze