Pokazy wyładunku ciężarówki z pokładu okrętu transportowo-minowego wprost na pływającą platformę, działania pojazdu podwodnego Gavia i akcji ratowniczej w wykonaniu nurków minerów – tak 8 Flotylla Obrony Wybrzeża w Świnoujściu świętowała dziś swoje 50-lecie.
Zanim jednak doszło do pokazów w porcie wojennym odbyła się oficjalna część uroczystości. Były więc przemówienia, odznaczenia i awanse, koncert orkiestry wojskowej i defilada pododdziałów. – Z duża satysfakcją stwierdzam, że nasi specjaliści pełnią służbę z wielkim zaangażowaniem nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami – podkreślał kadm. Jarosław Zygmunt, dowódca 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Jako dowód przypomniał misje „EnduringFreedom” (w Zatoce Perskiej) i „Active Endeavour” (na Morzu Śródziemnym), w których brał udział okręt wsparcia ORP Kontradmirał Xawery Czernicki oraz ćwiczenia i operacje bojowe w ramach Stałego Zespołu Sił Obrony Przeciwminowej NATO.
Jak Gavia omija przeszkody
Próbkę swoich umiejętności marynarze dali chwilę później, podczas pokazu, który odbył się w basenie portu wojennego. Widzowie zgromadzeni na nabrzeżu oraz pokładzie jednego z okrętów transportowo-minowych mieli okazję obejrzeć w akcji pojazd podwodny Gavia. Służy on do lokalizowania spoczywających w morzu min i niewybuchów. – Pojazd zbudowany jest z kilku modułów – tłumaczy kpt. mar. Adam Pociecha, dowódca Grupy Nurków-Minerów z 12 Dywizjonu Trałowców. – W przedniej części posiada sonar o zasięgu 50 metrów. Dzięki niemu może omijać przeszkody. Dalej znajdują się moduły z akumulatorami i balastem, stacja hydroakustyczna i różnego rodzaju czujniki oraz napęd – dodaje. Pojazd porusza się po zaprogramowanej trasie rejestrując spoczywające na dnie przedmioty. Potem pod wodę schodzą nurkowie, by ponad wszelką wątpliwość sprawdzić, czy mają do czynienia z minami, bądź niewybuchami. Gavia może zejść na głębokość 200 metrów. Podczas pokazu, ze względu na widzów, poruszała się jednak po powierzchni.
Pod wodę zeszła za to para nurków minerów. Chwilę później w miejscu, gdzie się zanurzyli na powierzchnię wyskoczyła boja sygnalizacyjna. Dla marynarzy, którzy zabezpieczali nurkowanie z pontonu był to znak, że doszło do wypadku. Rozpoczęła się akcja ratunkowa. Pod wodę zeszli kolejni nurkowie, którzy wyciągnęli poszkodowanego kolegę i przetransportowali go do komory dekompresyjnej.
Ratownictwo morskie
Podczas pokazu zaprezentowane zostały również inne elementy związane z ratownictwem. Z pokładu okrętu transportowo-minowego ORP „Toruń” do morza skoczyli dwaj marynarze ubrani w pomarańczowe kombinezony ratunkowe. Wcielili się oni w rolę rozbitków. Musieli dopłynąć do znajdującej się na wodzie tratwy ratunkowej, obrócić ją do właściwej pozycji, a następnie zająć w niej miejsce. – Tratwy takie znajdują się na wyposażeniu okrętu. Może do nich wejść dziesięciu rozbitków. Wewnątrz znajdują się racje żywnościowe, lekarstwa, środki sygnalizacyjne. Rozbitkowie mogą w nich przetrwać minimum 30 dni – tłumaczy kmdr ppor. Jacek Kwiatkowski, rzecznik świnoujskiej flotylli. Tym razem jednak marynarze mieli więcej szczęścia. Szybko dostrzegli na morzu jednostkę, która mogła pospieszyć im z pomocą. Aby zwrócić na siebie uwagę wystrzelili flary dymne i świetlne.
Ostatnia część pokazu była chyba najbardziej efektowna. Wojskowy Jelcz zjechał podczas niej z pokładu okrętu transportowo-minowego ORP Lublin wprost na pływający prom. Platforma poruszała się po porcie za sprawą podczepionych do niej kutrów holowniczych, a operację zabezpieczali specjaliści z 8 Kołobrzeskiego Batalionu Saperów. – W ten sposób dostarczamy na okręty przede wszystkim pojazdy, które same nie są w stanie pływać oraz zaopatrzenie – informuje kmdr por. Wojciech Chrzanowski, dowódca 8 Batalionu Saperów.
Czekamy na Kormorany
8 Flotylla Obrony Wybrzeża została powołana do życia 29 kwietnia 1965 roku. Wcześniej w Świnoujściu istniały kolejno Zachodni i Szczeciński Obszar Nadmorski oraz Baza Marynarki Wojennej. W czasach PRL flotylla odpowiadała za obronę wybrzeża od granicy z NRD aż do Jarosławca. Jej siły miały też zostać wykorzystane podczas ewentualnego desantu wojsk Układu Warszawskiego w państwach zachodniej Europy. Po zmianie ustroju i wstąpieniu Polski do NATO, marynarze zaczęli ściśle współpracować z siłami morskimi Niemiec, Danii i nie tylko. ORP „Czernicki” dwukrotnie na przykład był okrętem flagowym Stałego Zespołu Sił Obrony Przeciwminowej NATO, a praca jego załogi została wysoko oceniona przez sojuszników.
– Dziś w naszej flotylli służy przeszło 50 różnego rodzaju jednostek pływających. Najważniejsze to okręt dowodzenia ORP Czernicki, okręty transportowo-minowe, niszczyciele min oraz trałowce. Mamy też jednostki brzegowe: saperów, pododdział chemiczny, dywizjon przeciwlotniczy – wylicza kmdr ppor. Kwiatkowski.
Najbliższe miesiące i lata będą dla flotylli bardzo istotne, choćby ze względu na nowe okręty. – W sierpniu powinien zostać zwodowany pierwszy z serii trzech niszczycieli min typu „Kormoran”. Bardzo prawdopodobne, że w składzie 8 Flotylli znajdą się okręty patrolowe w wersji zwalczania min typu „Czapla” – zapowiedział goszczący w Świnoujściu kadm. Marian Ambroziak, inspektor Marynarki Wojennej w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych.
autor zdjęć: Marian Kluczyński
komentarze