Trzeba było solidnie pracować, aby zaliczyć ten kurs – mówi st. chor. sztab. Tomasz Świerad z Centrum Operacji Specjalnych. Jest on pierwszym Polakiem, który skończył Uniwersytet Podoficerów Starszych Sił Specjalnych na Florydzie. Niebawem pojadą tam na studia kolejni podoficerowie wojsk specjalnych.
Jest Pan pomocnikiem dowódcy do spraw podoficerów w Centrum Operacji Specjalnych – Dowództwie Komponentu WS. Ma Pan za sobą wiele lat służby, kilka misji. Skąd pomysł, by studiować w Stanach Zjednoczonych?
St. chor. sztab. Tomasz Świerad: Polskie wojska specjalne od wielu lat współpracują z partnerami zagranicznymi, a zwłaszcza z USA. Kiedy w zeszłym roku Polska uzyskała status państwa ramowego w NATO w dziedzinie operacji specjalnych, dostałem szansę, by podnieść swoje kwalifikacje. Studia na Uniwersytecie Podoficerów Starszych Sił Specjalnych (Joint Special Operations Universit – Enlisted Academy, JSOU-EA) zaproponował mi były komendant tej uczelni, a obecnie sierżant major z europejskiego Dowództwa Sił Specjalnych USA CMSgt Gregory Smith.
Proszę opowiedzieć o tej uczelni. Jakie kwalifikacje uzyskują jej absolwenci?
Uniwersytet przygotowuje podoficerów starszych do zajęcia najwyższych stanowisk w Dowództwie Sił Specjalnych USSOCOM oraz w dowództwach regionalnych, czyli Geografic Combatant Command w różnych częściach świata. Amerykanie utrzymują dowództwa regionalne w Ameryce Północnej NORTHCOM, Ameryce Południowej SOUTHCOM, Afryce AFRICOM, Europie EUCOM, Azji i Pacyfiku PACOM oraz CENTCOM, który obejmuje Bliski Wschód. W każdej z tych struktur u boku dowódcy służy Senior Enlisted Leader, czyli podoficer w najwyższym stopniu sierżanta majora. Ze względu na doświadczenie i autorytet jest łącznikiem pomiędzy dowódcą a korpusem podoficerskim, czyli operatorami, którzy wykonują misje. To najbliższy współpracownik i doradca, oczy i uszy dowódcy.
Jest Pan pierwszym polskim podoficerem, który ukończył tę uczelnię.
Rzeczywiście jestem pierwszym Polakiem, który otrzymał dyplom JSOU. Przede mną uczelnię ukończyło jeszcze kilku obcokrajowców: podoficer z Estonii, Słowacji i Nowej Zelandii.
Uczelnia mieści się w Tampie na Florydzie. Ile czasu spędził Pan w Stanach Zjednoczonych?
Program kształcenia podoficerów starszych trwa osiem miesięcy i jest podzielony na dwa etapy. Przez pół roku uczyłem się za pośrednictwem Internetu, a ostatnie dwa miesiące spędziłem na wykładach w Tampie.
Studia przez Internet? Jak wygląda taka nauka?
Dostałem dostęp do strony internetowej uniwersytetu i mogłem korzystać z zasobów elektronicznych tamtejszej biblioteki. Do dyspozycji miałem tysiące opracowań, różnego rodzaju materiały i prezentacje multimedialne związane z tematem kształcenia, czyli głównie z operacjami specjalnymi. Program nauki podzielony jest na cztery główne części. Dotyczą one komunikacji werbalnej i pisemnej, efektywnego dowodzenia, strategii amerykańskich sił specjalnych. Poznajemy też najważniejsze pojęcia związane z polityką zagraniczną i bezpieczeństwem USA.
Co tydzień każdy ze studentów otrzymywał nowy temat do opracowania. Musieliśmy przygotować jego autorską analizę, a także skomentować przynajmniej dwie prace kolegów z roku. Za każde zadanie dostawaliśmy punkty. Podczas ośmiomiesięcznego kursu obcokrajowcy mogli zdobyć 925 punktów. Ja uzyskałem 787,5 pkt.
Czego uczą się podoficerowie sił specjalnych?
Zakres kształcenia to szeroko pojęta geopolityka i geostrategia. Ponieważ w przyszłości podoficerowie ci mają być doradcami dowódców, muszą poznać historię i kulturę regionu, wiedzieć, co się w danym miejscu dzieje i dlaczego. Klasa podzielona jest na trzy seminaria regionalne: Ameryki Południowej, Afryki oraz Azji i Pacyfiku. Ja zostałem przydzielony do seminarium Afryki, a szczegółowo uczyłem się o Algierii. O tym kraju przygotowałem referat na koniec nauki. Poza historią regionu, sytuacją polityczną, bezpieczeństwem i konfliktami zbrojnymi we wskazanym obszarze uczyliśmy się o strategii, działaniach operacyjnych oraz możliwym rozwoju sytuacji w danym regionie i jej wpływie na bezpieczeństwo USA.
Interaktywne studiowanie w Stanach i służba w Krakowie. Łatwo to pogodzić?
Niełatwo. Pracy w Centrum Operacji Specjalnych nie brakuje, a trzeba było znaleźć czas na przygotowywanie się do zajęć, czytanie anglojęzycznych opracowań. Studia wymagały naprawdę ogromnego wysiłku intelektualnego i zaangażowania.
Jeśli się jednak dobrze wszystko zaplanuje, to można to pogodzić. Amerykanie to pragmatyczny naród. Zaproponowali taką formę nauki, by nie odrywać podoficerów od swoich zajęć narodowych. To rozwiązanie kompromisowe, które jednocześnie umożliwia pracę i kształcenie. Taki system nauki w żaden sposób nie obniża jej poziomu. Przeciwnie, Amerykanie są mocno zmotywowani. Wiedzą, że po ukończeniu uczelni ich notowania w armii wzrosną.
Po sześciu miesiącach nauki online pojechał Pan do Stanów.
Od stycznia do połowy marca uczyłem się w Tampie na Florydzie. Zajęcia zaczynały się rano i trwały do późnych godzin popołudniowych. Najczęściej uczestniczyłem w wykładach, ale były też zajęcia praktyczne, np. dotyczące protokołu dyplomatycznego. Taka wiedza przydaje się zwłaszcza tym podoficerom, którzy rozpoczynają później służbę w amerykańskich ambasadach. Dla mnie szczególnie cenne były wykłady specjalistów.
Na koniec egzamin…
Tak. Składał się z kilku etapów. Musieliśmy napisać pracę – studium bezpieczeństwa wybranego państwa. Następnie trzeba było przedstawić i obronić swoją pracę podczas prezentacji multimedialnej. Dodatkowo przygotowałem też dwie prezentacje o mojej macierzystej jednostce, czyli Centrum Operacji Specjalnych, oraz na temat jednej z amerykańskich operacji sił specjalnych.
W jaki sposób zdobyta w Stanach wiedza przyda się Panu w Polsce?
Poznałem tam ciekawych i inteligentnych ludzi. Wielu z nich w najbliższych latach zajmie najwyższe stanowiska podoficerskie w siłach specjalnych USA. Mam więc nadzieję, że zdobyte tam kontakty zaprocentują w przyszłości. Poza tym nagrodą za intensywną naukę jest ogromna wiedza o świecie i konfliktach zbrojnych.
W Polsce mimo licznych zapowiedzi od lat niewiele się zmieniło w kwestii scedowania większej odpowiedzialności za korpus podoficerski. Niestety zmiany, które zaszły w strukturze WS w styczniu 2014 roku, negatywnie odbiły się na współpracy pomiędzy jednostkami a Centrum Operacji Specjalnych. Nowy porządek skomplikował nasze relacje. Mam jednak nadzieję, że to się zmieni.
W Stanach to podoficerowie mają większe kompetencje?
Amerykanie podczas wojny w Wietnamie zorientowali się, że dowodzenie armią przez samych oficerów jest nieefektywne. Oficerowie zajmują się planowaniem, koordynacją operacji, tzw. dużym dowodzeniem. Ale żołnierzami powinni kierować podoficerowie. To podoficerowie starsi powinni dbać o szkolenie i edukację swoich podwładnych i z racji swojego doświadczenia doradzać oficerom.
Jest Pan pierwszym Polakiem z dyplomem Uniwersytetu Podoficerów Starszych Sił Specjalnych USA. Czy będą następni?
Tak! Uczelnia zaproponowała nam miejsca dla czterech kolejnych podoficerów, którzy rozpoczną naukę w 2016 roku. Będą to ludzie z różnych jednostek wojsk specjalnych.
St. chor. sztab. Tomasz Świerad jest pomocnikiem dowódcy ds. podoficerów w Centrum Operacji Specjalnych. Z armią związany od 1987 roku. Zanim trafił do wojsk specjalnych, służył w jednostkach 6 Brygady Powietrznodesantowej. Na misjach spędził prawie pięć lat. Służył w Bośni i Hercegowinie, Kosowie, Iraku i Afganistanie. Wykonał 5 tysięcy skoków ze spadochronem.
autor zdjęć: arch. prywatne
komentarze