Kilka minut po godzinie 19 transportowa CASA 295M miała lądować w Mirosławcu. Tuż przed podejściem do lądowania runęła na ziemię. W wypadku zginęło 20 żołnierzy – elita polskiego lotnictwa wojskowego. Dziś, w 7. rocznicę katastrofy, w Krakowie i Mirosławcu odbywają się uroczystości upamiętniające jej ofiary.
23 stycznia 2008 roku na pokładzie transportowca CASA o numerze bocznym 019 leciało 16 osób i czterech członków załogi. Wracali z konferencji poświęconej bezpieczeństwu lotów lotnictwa sił zbrojnych. Lecieli jednym z najnowszych samolotów. Maszyna została wyprodukowana zaledwie rok przed katastrofą, a w powietrzu spędziła niespełna 400 godzin.
Wieczorem apel pamięci
Pasażerami byli: gen. dyw. pil. Andrzej Andrzejewski (dowódca 1 Brygady Lotnictwa Taktycznego), gen. bryg. pil. Jerzy Piłat (12 Baza Lotnicza), gen. bryg. pil. Dariusz Maciąg (21 Baza Lotnicza), płk Zbigniew Książek (22 Baza Lotnicza), płk pil. Wojciech Maniewski (40 Eskadra Lotnictwa Taktycznego), płk pil. Zdzisław Cieśli (1 Brygada Lotnictwa Taktycznego), ppłk Dariusz Pawlak (12 Baza Lotnicza), ppłk Piotr Firlinger (21 Baza Lotnicza), ppłk pil. Grzegorz Jułga (8 Eskadra Lotnictwa Taktycznego), ppłk pil. Robert Maj (1 Brygada Lotnictwa Taktycznego), ppłk Krzysztof Smołucha (Dowództwo Sił Powietrznych), ppłk Mirosław Wilczyński (1 Brygada Lotnictwa Taktycznego), mjr Grzegorz Stepaniuk (40 Eskadra Lotnictwa Taktycznego), mjr Karol Szmigiel (8 Eskadra Lotnictwa Taktycznego), mjr pil. Paweł Zdunek (8 Eskadra Lotnictwa Taktycznego), mjr pil. Leszek Ziemski (40 Eskadra Lotnictwa Taktycznego). Za przelot odpowiadali doświadczeni żołnierze z 13 Eskadry Lotnictwa Transportowego z Balic (kpt. pil. Robert Kuźma, kpt. pil. Michał Smyczyński, chor. Janusz Adamczyk i ppłk Jarosław Haładus). Dowódcą załogi był kpt. Kuźma, który w powietrzu spędził niemal 2,5 tys. godzin.
– Zapaliliśmy znicze na grobach naszych kolegów. Wieczorem złożymy wieńce pod memoriałem na terenie jednostki. Później w hangarze lotniczym zostanie odprawiona msza – mówi kpt. Maciej Nojek, oficer prasowy 8 Bazy Lotnictwa Transportowego z Balic. To właśnie z tej jednostki pochodziła załoga samolotu i transportowiec C-295M. Uroczystości upamiętniające poległych odbyły się także w Mirosławcu. Pod pomnikiem – głazem z tablicą w kształcie pękniętej szachownicy lotniczej z napisem „Pokonani nie w walce, lecz przez los” – spotkają się żołnierze, samorządowcy i rodziny ofiar. O godzinie 19.07 w Mirosławcu rozpocznie się także apel pamięci.
Bolesna lekcja
Postępowanie w sprawie katastrofy prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Śledczy ustalili, że samolot był sprawny technicznie, a pogoda na tyle dobra, by lot się odbył. Stwierdzono, że piloci popełnili błąd podczas zniżania samolotu. Lotnicy myśleli, że są na prawidłowej ścieżce i nie odczuli przechylenia samolotu w lewą stronę. Do katastrofy doprowadziła zła komunikacja między załogą samolotu a kontrolerem zbliżania i precyzyjnego podejścia.
Sprawą kontrolera sąd zajął się w połowie 2011 roku. Świadkowie procesu przyznali, że podawał on pilotom prawidłowe kursy i odległości (choć z przerwami). Lotnicy jednak nie zwracali uwagi na przyrządy nawigacyjne w samolocie. W ubiegłym roku Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie uniewinnił kontrolera.
Tragiczny wypadek pod Mirosławcem rozpoczął dyskusję na temat zasad podróżowania ważnych oficerów i urzędników państwowych. Złą organizację przelotów potwierdziła katastrofa prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. W wyniku obu katastrof w armii wprowadzono nowe przepisy lotnicze. Chodzi tu m.in. o zasady lotów o statusie HEAD, czyli takich, gdy na pokładzie wojskowego samolotu lub śmigłowca podróżuje prezydent, premier lub marszałkowie sejmu i senatu. Lotnicy pilotujący maszyny z VIP-ami na pokładzie muszą mieć doświadczenie w lotach bojowych oraz minimum 1000 godzin spędzonych w powietrzu. Wprowadzono także, zgodnie ze standardami Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego ICAO, „Regulamin lotów” i „Instrukcję organizacji lotów”. Określają one między innymi zasady szkolenia oraz weryfikowania kompetencji i uprawnień służb ruchu lotniczego.
Po katastrofie CASY ze stanowisk odeszło pięciu wojskowych, którzy – zdaniem MON – odpowiadali za wypadek lotniczy. Ministerstwo każdej z rodzin ofiar wypłaciło odszkodowanie, niektórzy dostali także rentę.
autor zdjęć: arch. MON
komentarze