Jak przygotować trasę lotu, utrzymywać wysokość i właściwie podejść do lądowania – tego będą się uczyć uczestnicy kursu dla operatorów dronów. Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych otworzył ośrodek szkolenia dla pilotów bezzałogowców wykonujących loty poza zasięgiem wzroku.
Pierwsze zajęcia rozpoczną się za kilka dni. – Zainteresowanie jest bardzo duże. Tydzień temu ogłosiliśmy nabór na szkolenie. W ciągu dwóch dni zapisało się dwadzieścia osób – mówi inż. pil. Wojciech Lorenc, pilot szybowcowy i samolotowy, kierownik Ośrodka.
Ośrodek Szkolenia Operatorów Bezzałogowych Statków Powietrznych w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych ma certyfikację Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Placówka będzie organizować szkolenia teoretyczne i praktyczne z operowania statkami powietrznymi o wadze do 25 kilogramów.
To druga tego typu szkoła w kraju. W lutym 2014 roku podobny ośrodek powstał przy gliwickiej firmie Flytronic, produkującej drony, których używa polska armia.
Polatają Atraxem
Kursy będą trwać dziesięć dni w siedzibie Instytutu w Warszawie (część praktyczna niedaleko stolicy). Zajęcia będą prowadzić jego pracownicy. Kursanci uczyć się będą m.in. prawa lotniczego, meteorologii, nawigacji, procedur operacyjnych, zasad planowania i wykonywania lotów. Podczas zajęć praktycznych dowiedzą się, jak planować loty, w jaki sposób obsługiwać stację naziemną i autopilota, jak planować trasę lotu, aby nie zejść na przykład poniżej linii wysokiego napięcia.
– Podczas treningu uczniowie będą pracować w sześcioosobowych grupach. Na początku spięci w jedną stację nadawczą będą działać w tandemach uczeń – trener. Priorytet sterowania ma zawsze instruktor. To on startuje, wykonuje lot w strefie i dopiero przekazuje sterowanie uczniowi, tak by z czasem to on wykonywał jak najwięcej samodzielnych zadań – tłumaczy kierownik nowego ośrodka ITWL. – Uczniowie muszą nauczyć się lotu po wyznaczonej trasie, utrzymywania pożądanej wysokości, wykonywania zakrętów, podejścia do lądowania oraz prawidłowej oceny odległości.
Podczas zajęć praktycznych BVLOS (loty poza zasięgiem wzroku operatora) kursanci będą korzystać z bezzałogowców Instytutu. Loty będą wykonywane na wysokościach do 1000 m i w promieniu 10 km od miejsca startu. Na pewno w czasie treningu będzie używany najnowszy bezzałogowiec, nagrodzony m.in. na kieleckich targach zbrojeniowych w 2014 roku – oktokopter Atrax, pionowzlot o rozpiętości 190 cm i masie własnej 7 kg, który może zabrać ze sobą aż 15 kg ładunku, a maksymalny czas misji wynosi 80 min. ITWL planuje także szkolenie na bezzałogowym samolocie.
Koszt szkolenia to nieco ponad 12 tys. zł za osobę. Kończy się ono egzaminem praktycznym i teoretycznym. Później umiejętności uczestników potwierdzi Urząd Lotnictwa Cywilnego. Po zdanym egzaminie państwowym otrzymają oni świadectwo kwalifikacji UAVO.
Dla mundurowych i cywili
Według prawa lotniczego osoby, które chcą pilotować bezzałogowe statki powietrzne podczas lotów innych niż sportowe lub rekreacyjne (UAVO), muszą mieć odpowiednie świadectwo kwalifikacji (art. 95 pkt 5a). Zapis ten dotyczy osób, które chcą wykonywać loty zarówno w zasięgu wzroku operatora (tzw. VLOS), jak i poza zasięgiem jego wzroku (tzw. BVLOS).
Przepisy nie dotyczą żołnierzy. Zgodnie z prawem nie muszą oni mieć świadectwa kwalifikacji do pilotowania bezzałogowców, powinni być jednak odpowiednio przeszkoleni. Wojskowi operatorzy dronów uczyli się pilotażu m.in. u producentów używanych przez armię bezzałogowców, czyli w Polsce i Izraelu. Po uzyskaniu uprawnień przygotowywali do pracy kolejnych operatorów w swoich jednostkach. – Jesteśmy zainteresowani tym, by w naszym ośrodku szkolili się także żołnierze. Trwają rozmowy w tej sprawie – potwierdza Michał Wąsiewicz, rzecznik prasowy ITWL. W najbliższym, lutowym kursie weźmie udział dwóch wojskowych lotników.
– Latanie bezzałogowcem w zasięgu wzroku nie jest bardzo skomplikowane. W Polsce istnieje kilka firm, które kształcą w tym zakresie. O wiele trudniejsze jest natomiast szkolenie bez widoczności. Zapotrzebowanie na szkolenia BVLOS jest w Polsce bardzo duże – wyjaśnia Wojciech Lorenc.
Takim szkoleniem operatorów jest zainteresowana m.in. Straż Graniczna, Straż Pożarna i Policja. Operatorzy bezzałogowców latających poza zasięgiem wzroku potrzebni są także na rynku cywilnym. Dotyczy to m.in. filmowców oraz pracowników firm energetycznych, którzy sprawdzają linie wysokiego napięcia czy rurociągi, a także operatorów pracujących dla firm zajmujących się tworzeniem map przestrzennych.
– Latanie poza zasięgiem wzroku można porównać do normalnego, załogowego latania cywilnego. Poziom trudności jest podobny do tego, jaki musi opanować pilot samolotu turystycznego. Pilotując bezzałogowiec, poruszamy się często kilka lub kilkanaście kilometrów od niego. Nie widząc bezzałogowa, operator musi kontrolować parametry lotu i reagować na zaistniałe sytuacje, które są odzwierciedlane w danych przekazywanych przez urządzenie – mówi kierownik Ośrodka Szkolenia ITWL.
Operator, przygotowując się do lotu, musi wiedzieć, gdzie bezzałogowiec może wykonywać lot i na jakiej wysokości. Poza tym każdorazowo przed jego startem zgodę musi wydać Polska Agencja Żeglugi Powietrznej. – Pilotując bezzałogowce (poza zasięgiem wzroku), musimy mieć bardzo dobrą orientację przestrzenną. To odpowiedzialne zadania, ponieważ bezzałogowce mogą być zagrożeniem dla innych osób w powietrzu lub na ziemi – dodaje Wojciech Lorenc.
autor zdjęć: Arch. ITWL
komentarze