Za sterami T-38C Talon spędził ponad 70 godzin. Ppłk Konrad Madej to pierwszy Polak, który został certyfikowanym instruktorem pilotażu na amerykańskim odrzutowcu Talon. – Zdobytą wiedzę wykorzystam w Polsce do budowania nowego systemu szkolenia lotników – zapowiada oficer, który po kilku miesiącach wrócił właśnie z USA.
Podpułkownik pilot Konrad Madej jest zastępcą dowódcy Grupy Działań Lotniczych i dowódcą Eskadry Wsparcia w 41 Bazie Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie. W powietrzu spędził przeszło 1800 godzin, latając głównie samolotami TS-11 Iskra oraz PZL-130 Orlik. Przez ostatnie trzy miesiące w Stanach Zjednoczonych pilotował także T-38C. – Zaproponowano mi, bym pojechał do Stanów i przekonał się, jak tam wygląda kształcenie pilotów. Za ocean poleciałem więc nie jako pilot-uczeń, ale jako pilot, który ma poznać ich metody nauczania oraz system szkolenia. Po to, by samemu zostać instruktorem – mówi ppłk Madej.
Zdobyta wiedza przyda się w kraju. Oficer znajdzie się bowiem w gronie osób odpowiedzialnych za wdrożenie w polskich siłach powietrznych zaawansowanego systemu szkolenia AJT na samolocie odrzutowym M-346 Master. To właśnie na nim uczyć się będą przyszli piloci F-16.
Kurs za oceanem
W czerwcu ppłk Konrad Madej wyjechał do Randolph Air Force Base w Teksasie, gdzie stacjonuje 560 Eskadra Szkolna USA. Pododdział zajmuje się zaawansowanym szkoleniem pilotów-instruktorów na samolotach odrzutowych. – Obserwowałem, jak uczą się piloci, na jakie aspekty instruktorzy zwracają im uwagę, by potem płynnie mogli się przesiąść na samoloty wielozadaniowe – mówi oficer.
Amerykańscy piloci, zanim rozpoczną loty na F-16, szkolą się również na mniej zaawansowanych samolotach. W ich przypadku jest to odrzutowiec T-38C. – Nie ma znaczenia, że w Polsce używać będziemy Mastera, a nie T-38C. Samolot jest tylko narzędziem. Nie chodzi o to, bym został mistrzem w pilotowaniu amerykańskiego odrzutowca, a raczej o to, by podpatrując ich rozwiązania, przygotować się w Polsce do kompleksowego szkolenia pilotów – dodaje ppłk Madej.
Przesiadka z Iskry
Wcześniej oficer pilotował samolot TS-11. Na Iskrze zdobył wszystkie możliwe uprawnienia i najwyższy poziom umiejętności, został m.in. pilotem doświadczalnym. Teraz przesiadł się do T-38C. – Kurs w Stanach nie jest dla mnie prosty, bo te dwa samoloty trudno porównać nawet pod względem konstrukcyjnym – mówi ppłk Madej.
Oficer przyznaje, że zdobycie uprawnień na znacznie szybszym i skomplikowanym samolocie wymaga dużo pracy. – Amerykańscy instruktorzy twierdzą, że T-38C to w pilotażu jeden z najtrudniejszych samolotów w USA. Coś w tym jest, bo nie jest łatwo wykonać podejście do lądowania, pilotując ten samolot z kabiny instruktora – opowiada.
Jednak na miejscu instruktora T-38C polski oficer nie usiadł od razu, wcześniej musiał zaliczyć szkolenie podstawowe, zajęcia teoretyczne, kursy symulatorowe, praktykę lotniczą i serię egzaminów.
Wyzwanie przed AJT
Potem przyszedł czas na główną część szkolenia. Gdy ppłk Madej siadał do „drugiej kabiny” (instruktorskiej), inny z pilotów w pierwszej kabinie odgrywał rolę ucznia. – Idea była taka: podczas lotu mój „uczeń” popełniał różne błędy, a moim zadaniem było je wychwycić, przeanalizować, merytorycznie wyjaśnić pomyłki, wskazać sposób poprawienia błędów – opowiada pilot. – Potknięcia najczęściej dotyczyły nietrzymania odpowiednich parametrów lotu, złych decyzji, wykonywania niepoprawnych manewrów w powietrzu. Były też błędy wynikające z niezrozumienia materiału szkoleniowego.
Zazwyczaj pracę zaczynał o 6 rano. Kończył późno wieczorem. Prowadził wiele odpraw, planował misje lotnicze, latał ze studentami, a wieczorami analizował loty i układał następne zadania. – Wykonywałem loty zgodnie z przyrządami oraz loty w ugrupowaniach dwóch i czterech samolotów. Odbyłem też loty na małej wysokości pojedynczo i w formacjach oraz blok szkolenia poświęcony doskonaleniu umiejętności pilotażowych – mówi.
Zaraz po ukończeniu kursu, 1 października, podpułkownik zdał egzamin teoretyczny i praktyczny w powietrzu. Tym samym potwierdził, że jako instruktor jest gotowy do szkolenia amerykańskich pilotów.
Oficer właśnie wrócił do Polski. Niedługo rozpocznie pracę nad przygotowaniem nowego systemu szkolenia z wykorzystaniem samolotu AJT. – Dzięki temu samolotowi nie będziemy już musieli wysyłać pilotów F-16 na kursy do Stanów – przypomina.
W przyszłym roku podobne kursy w Stanach przejdą jeszcze trzej instruktorzy z baz w Dęblinie i Radomiu.
M-346 Master to nowy samolot do szkolenia zaawansowanego. Za jego sterami będą zdobywać szlify przyszli piloci F-16. Włoska maszyna zastąpi wysłużony TS-11 Iskra.
Przetarg na dostawę systemu szkolenia zaawansowanego AJT został rozstrzygnięty pod koniec grudnia ubiegłego roku. Umowa podpisana w lutym z Włochami zakłada, że do Polski trafi w latach 2016–2017 osiem samolotów M-346, symulatory, komputerowe systemy wspomagania szkolenia i pakiet logistyczny. Niewykluczone, że wojsko w przyszłości kupi kolejne cztery takie maszyny.
autor zdjęć: Arch. ppłk. pil. Konrada Madeja
komentarze