11 Dywizja przygotowuje się do przeciwuderzenia. Sytuacja jest alarmowa: przeciwnik może użyć toksycznego sarinu lub iperytu. Żołnierze poruszają się w opancerzonych transporterach rozpoznania skażeń, a do analizy zagrożenia używają „Hermesów”, czyli mobilnych aparatowni. W Żaganiu trwają ćwiczenia pododdziałów chemicznych.
Kilkudniowe szkolenie odbywa się pod kryptonimem „Obłok 14”. Ponad 250 specjalistów z pododdziałów chemicznych 11 Dywizji Kawalerii Pancernej ćwiczy w Żaganiu działanie systemu wykrywania skażeń. Na poligon z różnych jednostek wojskowych dywizji przyjechało ponad 100 jednostek sprzętu, m.in. 15 specjalistycznych opancerzonych samochodów rozpoznania skażeń BRDM-2rs oraz „Hermesy”, czyli mobilne aparatownie do obliczania i analizy skażeń. Podczas zajęć chemików dywizji wspomaga 5 Pułk Chemiczny z Tarnowskich Gór.
Scenariusz ćwiczenia zakłada, że przeciwnik dysponuje bronią jądrową oraz chemiczną. Tej ostatniej ma kilka rodzajów, od sarinu – bezbarwnej, bezwonnej cieczy, której opary są śmiertelnie trujące po parzący iperyt czy luizyt. Może je przewozić lotnictwo lub artyleria.
Na początku drużyny i plutony dywizji rozwijają stacjonarne posterunki obserwacyjne, a mobilne patrole przemieszczają się w terenie transporterami BRDM-2rs. Żołnierze sprawdzają system alarmowania i ostrzegania o skażeniach oraz procedury analizowania sytuacji. Ppłk Tomasz Godek, szef Wojsk Chemicznych 11 Dywizji, podkreśla, że dowódcy oddziałów i pododdziałów dużo uwagi poświęcają prawidłowemu obiegowi informacji między posterunkami obserwacji skażeń, patrolami rozpoznania skażeń oraz ośrodkami analitycznymi.
Podczas ćwiczenia w terenie najtrudniejsze zadanie mają żołnierze na dyżurze bojowym. Kpr. Marek Sawicki z 10 Brygady Kawalerii Pancernej, dowódca sekcji rozpoznania skażeń opancerzonego BRDM-2rs ma w zespole jeszcze dwóch chemików. Dzięki nowoczesnym urządzeniom jego żołnierze mogą dokonywać pomiarów powietrza bez wychodzenia z pojazdu. Jednak muszą być w specjalistycznej odzieży ochronnej, która nieco utrudnia im poruszanie się, a w chwili alarmu wszyscy muszą założyć maski przeciwgazowe. – Dyżurujemy jako stały posterunek obserwacji skażeń, ale na sygnał dowódcy w każdej chwili jesteśmy w gotowości wyjechać, aby rozpoznać wskazany obszar czy drogę, po której mają przejeżdżać kolumny wojska – mówi kapral.
Wykrycie, że przeciwnik użył broni masowego rażenia, to zaledwie pierwsze ogniwo długiego łańcucha działań. – Oficerowie w sztabach jednostek i dywizji muszą błyskawicznie przeanalizować i ocenić zagrożenie, aby jak najszybciej wyprowadzić pododdziały z niebezpiecznej strefy – mówi ppłk Tomasz Godek. Żołnierze podkreślają, że w analizie zagrożenia ważny jest nie tylko rodzaj użytej broni masowego rażenia, ale także np. ukształtowanie i rodzaj terenu, warunki atmosferyczne, które wpływają na prędkość i kierunek rozprzestrzeniania się groźnych substancji. Pracę ośrodków do analizy skażeń w brygadach i dywizji wspomaga nowoczesny system komputerowy „Promień-2”.
Ćwiczenie „Obłok 14” to dla chemików 11 Dywizji najważniejszy sprawdzian wyszkolenia. Tego typu ćwiczenie żołnierze przechodzą każdego roku.
autor zdjęć: kpt. Janusz Kawa
komentarze