Podczas ćwiczeń na Bałtyku dowództwo utraciło kontakt z dwoma okrętami podwodnymi. Najprawdopodobniej doszło do kolizji i jednostki osiadły na dnie. Rusza akcja ratunkowa. W Centrum Operacji Morskich eksperci przeprowadzili symulację zdarzenia. To kolejny etap przygotowań do międzynarodowych manewrów „Dynamic Monarch 2014”.
Przez dwa dni po Zatoce Gdańskiej pływały okręty ratownicze, a nad jej wodami latały śmigłowce i samoloty. – Ich zadanie polegało na zlokalizowaniu okrętów podwodnych, nawiązaniu z nimi łączności i udzieleniu niezbędnej pomocy członkom ich załóg – wylicza kmdr ppor. Piotr Adamczak, rzecznik Centrum Operacji Morskich w Gdyni. Marynarka wojenna współpracowała ściśle z Policją, Strażą Graniczną, pomorskimi szpitalami, a także Morskim Ratowniczym Centrum Koordynacyjnym. Dramatycznych zwrotów nie brakowało, choć zarówno sama katastrofa, jak i akcja ratunkowa rozegrały się w wirtualnym świecie.
– Ćwiczenie prowadzono na stronie internetowej ISMERLO, czyli międzynarodowego biura łącznikowego ratowania okrętów podwodnych – wyjaśnia kmdr por. Leszek Dziadek z Oddziału Ratownictwa Inspektoratu Marynarki Wojennej w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych. To właśnie za jej pośrednictwem koordynuje się wszelkie podobne akcje w realnym świecie.
Jak działa system? – Dostęp do strony mają wszystkie państwa na świecie, które posiadają okręty podwodne i sprzęt umożliwiający ich ratowanie. Do systemu nie należy bodaj tylko Korea Północna – tłumaczy kmdr ppor. Adamczak. W przypadku katastrofy akcję inicjuje kraj, który jest właścicielem poszkodowanego okrętu. Inne państwa mogą jednak zaoferować pomoc. – Symulacja w COM została przeprowadzona zgodnie z wszystkimi obowiązującymi procedurami. Jedyna różnica polegała na tym, że całość opatrzono adnotacją wskazującą, że to ćwiczenia – wyjaśnia kmdr ppor. Adamczak i dodaje: – Na informacje z Polski odpowiedzieli nawet Australijczycy. Zaoferowali przysłanie pojazdu podwodnego.
W ćwiczeniu wzięli udział specjaliści z Oddziału Ratownictwa Inspektoratu Marynarki Wojennej DGRSZ, Wydziału Ratownictwa Morskiego i Lotnictwa Centrum Operacji Morskich – Dowództwa Komponentu Morskiego oraz dowódca i zastępca dowódcy okrętu podwodnego ORP „Orzeł”. Symulacja była kolejnym etapem przygotowań do międzynarodowych manewrów „Dynamic Monarch”, które rozpoczną się wkrótce na Bałtyku. Jak tłumaczą jej uczestnicy, chodziło przede wszystkim o przetestowanie procedur i przepływu informacji w nowych realiach , czyli po likwidacji Dowództwa Marynarki Wojennej i utworzeniu Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. – W maju będziemy mieli pewność, że działa każdy element systemu i każdy człowiek wie, co robić w przypadku rzeczywistego zdarzenia – podkreśla kmdr Andrzej Ogrodnik, szef Oddziału Ratownictwa Inspektoratu Marynarki Wojennej.
„Dynamic Monarch” to jedno z największych na świecie ćwiczeń w ratowaniu okrętów podwodnych. Rozpocznie się 10 maja, a jego gospodarzem będzie Polska. Wezmą w nim udział m.in. okręty podwodne, nawodne, lotnictwo morskie i grupy nurków z kilkunastu państw świata, a także natowski system ratowania załóg okrętów podwodnych NSRS oraz specjalistyczne grupy spadochroniarskie SPAG z Wielkiej Brytanii, Włoch i Grecji. Na ćwiczenie przyjadą obserwatorzy m.in. z Australii, Brazylii, Kanady, USA i RPA.
autor zdjęć: kmdr ppor. Piotr Adamczak
komentarze