We wrześniu w Wielkiej Brytanii odbędzie się szczyt NATO. Postaramy się tam odpowiedzieć na pytania, jak Sojusz ma wyglądać do 2020 roku. Polskie postulaty są jasne. Oczekujemy, że NATO będzie skoncentrowane na przygotowywaniu się do obrony swoich członków – mówi Tomasz Siemoniak, minister obrony narodowej.
Jak można podsumować 15 lat udziału Polski NATO?
Tomasz Siemoniak: Pamiętamy rok 1999, podpis ministra Bronisława Geremka i naszą radość z tego, że wolna Polska osiągnęła jeden ze swoich celów – wstąpienie do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Po tej radości szybko doszło jednak do konfrontacji z rzeczywistością. Interwencja NATO w Kosowie sprawiła, że Polska przekonała się o tym, iż udział w Sojuszu to nie tylko przywileje i korzyści, lecz także obowiązki. W ciągu tych 15 lat, które minęły od wejścia Polski do NATO, zmieniła się też pozycja naszego kraju na arenie międzynarodowej. Staliśmy się jednym z państw, które dziś nadają ton debacie wewnątrz NATO i starają się dbać, aby był to Sojusz oparty na założeniach wynikających z artykułu 5 traktatu waszyngtońskiego, który mówi o kolektywnej obronie.
A jak członkostwo w Sojuszu zmieniło naszą armię?
Te 15 lat to wielkie zmiany w Wojsku Polskim. Przez różne struktury dowódcze NATO przeszły setki polskich oficerów, a w misjach wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy. Armia, która jeszcze w drugiej połowie lat 90. była mocno obciążona dziedzictwem PRL-u i w sensie technicznym, i w sensie mentalnym, po wejściu do NATO uczestniczy w większości wspólnych operacji sojuszniczych na całym świecie. Nie mamy problemu, żeby skierować do dowolnego dowództwa grupę kompetentnych oficerów. A umiejętność współdziałania wykuła się nie tylko na kursach i szkoleniach, ale przede wszystkim podczas największych operacji w Iraku i Afganistanie.
Film: Ministerstwo Obrony Narodowej
Rocznica rodzi pytania, co dalej, jak zmieni się Sojusz?
We wrześniu w Wielkiej Brytanii odbędzie się szczyt NATO. Poza kwestiami związanymi z misją w Afganistanie będzie tam omawiana przyszłość organizacji w perspektywie najbliższych lat. Postaramy się odpowiedzieć na pytania, jak Sojusz ma wyglądać do 2020 roku. Polskie postulaty są jasne. Oczekujemy, że NATO będzie mocno skoncentrowane na przygotowywaniu się do obrony swoich członków, że będzie budować do tego odpowiednie zdolności. Zależy nam także na wypracowaniu mechanizmów, które zmniejszą rozdźwięk między Stanami Zjednoczonymi a resztą sojuszników, jeśli chodzi o finansowanie i zaangażowanie w rozwój NATO.
Sytuacja na Ukrainie sprawia, że wszystkim powinno zależeć na tym, aby wrześniowy szczyt przyniósł konkretne rezultaty. Teraz jest czas na praktyczne działanie NATO. Ostatnie tygodnie pokazały, że Polska jest skuteczna w inicjowaniu takich działań. Na nasz wniosek po raz czwarty w historii Sojuszu pracował on w trybie artykułu 4, który mówi o konsultacjach w razie zagrożenia jednego z sojuszników.
Skoro jesteśmy przy Ukrainie, jakie wnioski płyną dla NATO z ostatnich wydarzeń? Czy nie powinno ono szybciej reagować w czasie kryzysu?
NATO zadziałało szybko. Rada Północnoatlantycka na posiedzeniu ambasadorów zebrała się już następnego dnia po zaostrzeniu sytuacji na Ukrainie. Struktury wojskowe NATO w Europie również dysponują instrumentami do reagowania kryzysowego. Choć w takich gremiach, gdzie trzeba uzyskać zgodę 28 państw, zawsze może pojawić się problem decyzji politycznej.
Myślę, że w sprawie Ukrainy ten mechanizm zadziałał jednak dobrze. Problemem są raczej zdolności NATO. Chodzi nie tylko o to, żeby szybko reagować, lecz by mieć czym zareagować. Polska podnosiła tę kwestię już na szczycie w Chicago. Zwłaszcza że kolejne państwa sojuszu zmniejszają swoje budżety na obronę. Polska należy do chlubnych wyjątków. Przez ostatnie siedem lat przyrost budżetu na obronę wyniósł w naszym kraju ponad 25 proc. Takimi danymi nie mogą się pochwalić inne państwa NATO. Dlatego we wrześniu w Newport musimy głośno powiedzieć, że nie ma ważniejszej sprawy niż bezpieczeństwo, a ono kosztuje.
W jakiej sytuacji byłaby dziś Polska w związku z wydarzeniami na Ukrainie, gdybyśmy nie byli członkiem NATO?
Nie lubię takich rozważań, co by było gdyby. Jesteśmy członkiem NATO. Jednak, gdybyśmy nie należeli do Sojuszu, z pewnością bylibyśmy w dużo trudniejszej sytuacji. W ciągu ostatnich tygodni staraliśmy się bardzo ważnymi dla nas sprawami Ukrainy zainteresować i wciągnąć do działania Unię Europejską, NATO i innych partnerów. To była podstawa naszej strategii. I to się udało. Rozmowy premiera Donalda Tuska z najważniejszymi politykami w Europie oraz misja ministra Radosława Sikorskiego w Kijowie, czy zwołanie specjalnego posiedzenia Rady Europejskiej na wniosek polskiego premiera i NATO – to są możliwości, których nie mielibyśmy, gdybyśmy nie byli w tej organizacji.
Czy Polska chce, żeby NATO przyjmowało nowych członków?
Polska jako beneficjent polityki otwartych drzwi zawsze tę politykę popierała. I uważamy, że jeśli są takie państwa, których społeczeństwa życzą sobie przystąpienia do NATO, powinna zostać stworzona odpowiednia do tego ścieżka. Natomiast, czy tego rodzaju decyzje zapadną na tegorocznym szczycie, trudno powiedzieć. Wydaje się, że nie, ale zobaczymy.
autor zdjęć: MON
komentarze